Rosyjska teraźniejszość jest zbyt chaotyczna i nieuporządkowana, aby o niej dyskutować. Z tego powodu prezydent Władimir Putin w swoich wystąpieniach odnosi się do przeszłości. Sytuacja taka również wzmaga pokusę, aby mówić o dalekiej przyszłości i sondować, w jakim kierunku zmierza kraj. Niektórzy komentatorzy w Moskwie ulegli tej pokusie, ale ich prognozy są bardzo ponure.

Rosyjski rubel od początku troku osłabił się wobec dolara o 30 proc., powodując w tym samym okresie galopującą inflację na poziomie 7,13 proc. oraz wywołując panikę w mediach społecznościowych. „Apokalipsa rubla” – głosiły nagłówki moskiewskich tabloidów. Rosyjski ustawodawca ożywił wskrzesił nawet nieszczęsną propozycję, aby zakazać obrotu dolarami w Rosji. Inną propozycją, która ma większe szanse na uchwalenie, jest nałożenie nowych podatków na mały biznes. Chodzi o kwartalny podatek wysokości minimum 130 dol. za metr kwadratowy powierzchni. Danina tego typu mogłaby zabić wiele restauracji i salonów fryzjerskich, ale rosyjski rząd desperacko szuka środków w sytuacji, gdy ceny ropy pikują.

>>> Polecamy: Niskie ceny ropy to potężna broń przeciw Rosji. Ich geopolityczne konsekwencje są nieuniknione

Tymczasem trwający od dwóch miesięcy rozejm we wschodniej Ukrainie rozlatuje się, co grozi wprowadzeniem przez Zachód kolejnych sankcji i nieznanymi konsekwencjami dla Rosji.
W tej sytuacji dobre wieści dla Rosji są niezwykle rzadkie. Nie ma także powodu, aby oczekiwać poprawy w najbliższym czasie. Takie okoliczności mogą tłumaczyć, dlaczego ostatnie wystąpienia Putina w coraz większym stopniu odwoływały się do historii. Niedawna tyrada przeciw Zachodowi dotyczyła głównie przeszłości – chodzi o obronę paktu Ribbentrop-Mołotow. Putin bowiem powiedział:

Reklama

Związek Radziecki jest oskarżany o podział Polski. Ale co zrobiła Polska, gdy Niemcy wkroczyły do Czechosłowacji? Polska zagarnęła jej część. Skoro tak się stało, to Warszawa musiała za to zapłacić. Nie chcę nikogo oskarżać, ale poważne badania muszą pokazać, że takie były wówczas metody prowadzenia polityki zagranicznej. Związek Radziecki podpisał pakt o nieagresji z Niemcami, mówiono, że to bardzo źle. Ale co jest złego w tym, że Związek Radziecki nie chciał walczyć? >>> Czytaj więcej na ten temat

Poeta i antyputinowski komentator polityczny Lew Rubinstein w reakcji na to napisał:

Taka kategoria, jak przyszłość, jest nieobecna w oficjalnej retoryce… Kto potrzebuje przyszłości, kiedy mamy taką wspaniałą przeszłość?! Jeśli będziemy ciężko pracować nad ujednoliceniem podręczników, ta przeszłość będzie jeszcze lepsza. Co do przyszłości zaś – to ona nie istnieje.

Jest to oczywiście zwykła hiperbola – jakiś rodzaj przyszłości jest nieunikniony. Bezkompromisowy finansista Andriej Mowczan zaproponował rosyjskim ekspertom swoistą „emocjonalną grę”. Na portalu Snob.ru wyłożył swoją wizję na temat tego, dokąd zmierza Rosja, a także zachęcił to tego samego swoich kolegów, ale „bez myślenia życzeniowego”.

W jego wizji przyszłości, “feudalno-nacjonalistyczna” polityka Putina potrwa do 2018 roku. Gospodarka pogrąży się w stagnacji, standard życia spadnie w ciągu czterech lat do poziomu z 2003 roku, a Rosja pogrąży się w jeszcze większej izolacji międzynarodowej.

Wówczas Putin ustąpi i zrobi miejsce dla swojego sukcesora, wybranego z wewnętrznego kręgu rosyjskiego prezydenta. Sukcesor zostanie namaszczony przez Putina i otrzyma tytuł „narodowego lidera”, a jak rezerwy zostaną wyczerpane, wówczas krajowa polityka ostro przesunie się na lewo. Zostanie ustanowiona kontrola kapitału, obywatele nie będą mogli wywozić twardej waluty poza granice Rosji, prywatne firmy zostaną obciążone karnymi podatkami i ograniczeniami, Moskwa ocenzuruje internet, zaś import radykalnie się zmniejszy. Do roku 2024, pisze Andriej Mowczan, uprawy warzyw w moskiewskich parkach staną się tak powszechne, jak były we wczesnych latach 90. XX wieku, zaś przestępczość powróci do poziomów z połowy ostatniej dekady XX wieku. Rosja będzie jednak posiadała wschodnią Ukrainę.

W scenariuszu Mowczana w roku 2024 rosyjska gospodarka będzie potrzebowała reform rynkowych i zwróci się w kierunku Zachodu – głownie po to, aby zwiększyć swoje obciążenie długiem do poziomu 100 proc. PKB. Aby uzyskać finansowanie z Zachodu, Moskwa odda Krym Ukrainie, ale podjęte przez Rosję reformy będą przywracać Putinowski półfeudalny kapitalizm. W ciągu kolejnych czterech lat Rosja zbankrutuje, Moskwa utraci etniczne republiki na Kaukazie oraz w innych częściach kraju. Do roku 2050 pozostałości po europejskiej części Rosji zostaną zintegrowane z Unią Europejską, w ramach której połączą się z Ukrainą i Białorusią, tworząc nowe centrum szybkiego wzrostu. Część Syberii i Dalekiego Wschodu staną się de facto chińskimi dominiami.

>>> Czytaj też: Stratfor: Strategią Rosji jest odbudowa potęgi w obrębie byłego ZSRR

Szanowany ekonomista Władysław Inozjemcew w odpowiedzi na wyzwanie Andrieja Mowczana, zarzucił finansiście to, przed czym sam przestrzegał, czyli myślenie życzeniowe.

W wizji przyszłości Inozjemcewa proputinowski consensus ulega wzmocnieniu, skutkując ponownym zwycięstwem Putina w 2018 roku. Ceny ropy znów rosną, a rosyjska elita czerpie pokaźną rentę z wydobycia. Ci, którzy nie zaakceptują „consensusu Putina”, będą emigrować na wielką skalę – 700-800 tys. osób rocznie w latach 2020-2024.

Zachód spisze Rosję na straty i zacznie mocno inwestować w jej peryferie, przekształcając byłe państwa postsowieckie w Europie i na Kaukazie w dynamiczne obszary wzrostu. Do 2030 roku Ukraina, Białoruś, Gruzja i Mołdawia wstąpią do Unii Europejskiej, a Rosja przekształci się w „szanowanego satelitę” Chin i głównego dostawcę energii dla Państwa Środka. W wyniku rozwoju odnawialnych źródeł Moskwa straci europejski rynek energii.

W scenariuszu Inozjemcewa Putin umrze podczas pełnienia obowiązków głowy państwa w połowie lat 30. XXI wieku, przekształciwszy Rosję w apatyczny, neutralny zaścianek i łakomy kąsek dla Chin, które dzięki wykorzystaniu tej szansy staną się „umiarkowanie rozwiniętą potęgą pacyficzną”.

Komentatorzy tacy jak Mowczan czy Inozjemcew wiedzą doskonale, że niemożliwe jest robienie trafnych prognoz nawet w perspektywie dwóch lat, ponieważ strategiczny kierunek rozwoju Rosji w zbyt dużej mierze zależy od woli jednego człowieka. Tak jak większość Rosjan, postrzegają oni władzę Putina jako niewzruszoną i projektują jego coraz bardziej nostalgiczną wizję przeszłości na przyszłość.

W istocie trudno jest przewidzieć, jaka siła mogłaby spowodować załamanie się Putina w bliskiej przyszłości albo zmianę jego nastawienia wobec Zachodu i porzucenia nieszczęsnych prób budowania samowystarczalności. Dlatego scenariusze te opierają się na mrocznych wizjach gospodarczych i politycznej sklerozie.

Trzeba przy tym jednak pamiętać, że Rosja zawsze była w stanie w jakiś magiczny sposób uzdrowić się po najbardziej bolesnych doświadczeniach. Być może, w miarę jak Moskwa zbliża się po raz kolejny do tego typu doświadczeń, stanie się jakiś cud i kraj ten udowodni, że czarne prognozy były błędne.