Polska powinna przyjąć Polaków z Donbasu - uważa Maria Przełomiec, prowadząca w Telewizji Polskiej magazyn Studio Wschód. Około stu osób z Kartą Polaka w liście skierowanym do Senatu prosi o pracę i możliwość zamieszkania w naszym kraju.

Publicystka uważa, że jest tylko jedna droga pomocy dla rodaków z regionu ogarniętego konfliktem - przyjąć ich w kraju. Bardziej problematyczne byłoby- według dziennikarki- wysyłanie pomocy do Donbasu, bo region jest od paru miesięcy strefą wojny i nie byłoby żadnej kontroli nad tym, gdzie trafi wsparcie. - Nie ma żadnej gwarancji, że konwój humanitarny nie zostałby przejęty przez separatystów. Obowiązkiem Polski, jeśli dała wcześniej tym ludziom Kartę Polaka, jest udzielenie teraz realnej pomocy - mówi Przełomiec.

Senacka Komisja Spraw emigracji i Łączności z Polakami za Granicą wczoraj wysłuchała informacji rządu w tej sprawie. Wiceprzewodnicząca senackiej komisji Barbara Borys Damięcka z PO powiedziała Polskiemu Radiu, że główny problem z pomocą dla Polaków z Donbasu polega na tym, że są obywatelami ukraińskimi.

>>> Czytaj też: Rozłam na Wschodzie? Łukaszenka jest "oburzony" na Rosję

Reklama

Coraz trudniejsza sytuacja humanitarna w strefie działań wojennych

Coraz trudniejsza sytuacja humanitarna w strefie działań wojennych na wschodniej Ukrainie. Na granice terenów zajętych przez separatystów dociera pomoc Polskiej Akcji Humanitarnej. Cywilom, którzy pozostają bez środków do życia, dostarczana jest żywność, leki i artykuły pierwszej potrzeby konieczne do przetrwania zimy.

Wysłanniczka PAH Aleksandra Rezunow mówi, że tam gdzie jest to możliwe pomoc dociera poprzez miejscowych wolontariuszy, którzy przewożą dary - nieraz z narażeniem życia. Wolontariusze przenoszą ładunki żywności w plecakach, zatem jedna osoba nie może zabrać wiele, inaczej jest z lekami - w takim plecaku mieści się wówczas zaopatrzenie dla wielu osób. Wielu wolontariuszy może dostarczyć znaczącą pomoc - mówi Aleksandra Rezunow. Wyjaśnia, że ludzie podróżują nocą, mają uzgodnione trasy. "Zdarza się jednak, że samochód z ładunkiem zostaje przechwycony" - mówi wysłanniczka PAH.

Polska Akcja Humanitarna działa na wyzwolonych terenach w obwodach donieckim i ługańskim. W samym Doniecku organizacja finansuje dożywianie potrzebujących, organizowane przez kościół protestancki, który mimo trudności nadal prowadzi jadłodajnię - mówi Aleksandra Rezunow. Na obiady przychodzą nie tylko ludzie starsi i samotni, ale też całe rodziny z dziećmi, nie mające środków do życia, bo nie są wypłacane pensje i emerytury.

Aleksandra Rezunow podkreśla, że w bardzo trudnej sytuacji są Polacy, którzy pozostali na terenach zajętych przez separatystów. Do niektórych z nich także dociera pomoc PAH - poprzez działaczy Związku Polaków, którzy stamtąd musieli wyjechać pod wpływem ostrzeżeń i zaleceń opuszczenia tego regionu.

Aleksandra Rezunow ponawia apel o wpłaty na pomoc dla ludzi z obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Jak mówi wolontariuszka PAH - sfinansowanie jednego pełnowartościowego obiadu to koszt około 3 złotych, a w zniszczonych lub nadal objętych wojną terenach mieszkają ludzie, dla których taka pomoc jest warunkiem przeżycia.

Informacje można znaleźć na stronie internetowej www.pah.org.pl