Czy to koniec długiej władzy ropy nad światem?

Podczas gdy dwa największe regiony na świecie, w których wydobywa się ropę – Rosja i Zatoka Perska – doświadczają wielu problemów, cena baryłki ropy spadła z poziomu 110 dol. w zeszłoroczne lato do poziomu ok. 60 dol.

Powodów spadków cen ropy jest wiele, począwszy od rosnącej podaży surowca w wyniku amerykańskiego boomu łupkowego, a skończywszy na polityce Arabii Saudyjskiej, aby za pomocą niskich cen znacznie zmniejszyć opłacalność wydobycia surowców z łupków.

Wahania cen ropy nie są niczym nowym. Podstawowa dynamika cen surowca – w oparciu o koniunkturę w światowej gospodarce – jest dobrze znana. W oparciu o ten czynnik cena ropy potrafi się wahać od 125 dol. do 60-70 dol. za baryłkę. W ciągu ostatnich dwóch lat było nieco inaczej, gdyż cena surowca ustabilizowała się w przedziale do 90 do 110 dol. za baryłkę, zaś w ciągu ostatniego lata zaczęła nurkować.

Reklama

Spadek cen ma wiele wspólnego z podażą i popytem ropy w Ameryce Północnej. Od 2010 roku amerykańska produkcja ropy wzrosła do poziomu 3,6 mln baryłek dziennie. Kanada dodaje do tego swoje 1,5 mln baryłek dziennie – chodzi o ropę z piasków bitumicznych.

W tym samym czasie amerykańskie zużycie ropy spadło o 3,3 mln baryłek dziennie. Nowe pojazdy są o 25 proc. bardziej efektywne jeśli chodzi o zużycie paliwa niż wcześniejsze modele, zaś młodzi Amerykanie podróżują autem coraz mniej.

Siedem lat temu koncerny wydobywcze zapalały się na myśl o perspektywie wzrostu cen ropy do poziomu 150 dol. za baryłkę na skutek zwiększonego popytu. Firmy te zaczęły zatem inwestować w wydobycie surowca – nowe odwierty w Arktyce, Azji Centralnej i na dnach oceanów. Okazało się, że poczynione inwestycje nie przyniosły spodziewanych zwrotów, nie mniej firmy kontynuują wydobycie.

Ropa z Libanu powróciła na rynek, a surowiec z Zatoki Perskiej wciąż płynie pomimo powstania Państwa Islamskiego i wojny domowej w Syrii.

Międzynarodowa Agencja ds. Energii (MAE) oszacowała, że produkcja około 2,6 mln baryłek ropy dziennie jest pod względem inwestycyjnym wyceniona zbyt nisko – kapitał zainwestowany w produkcję surowca nie zwróci się.

Pomimo tego nawet niedochodowe wydobycie ropy jest wciąż kontynuowane. Iran, Irak i Wenezuela desperacko potrzebują wydobywać i sprzedawać surowiec, aby zbilansować swoje budżety.

Wrogość Arabii Saudyjskiej wobec Iranu sprawiła, że podczas spotkania OPEC nie zgodzono się na obniżenie produkcji. Nawet jeśli Saudyjczycy jednostronnie ograniczyliby produkcję surowca, straciliby na tym (koszt produkcji baryłki na poziomie 30 dol. wciąż daje dobry zysk przy sprzedaży za 60 dol.).

Sankcje ekonomiczne nałożone na Rosję mogą spowolnić rozwój odwiertów w Arktyce, a istniejące rosyjskie pola naftowe będą jeszcze funkcjonowały przez wiele lat.

Produkcja ropy z łupków w USA jest na nieco innej trajektorii. W przeciwieństwie do konwencjonalnych pól naftowych, z których można wydobywać ropę przez kilka lat, w przypadku złóż łupkowych są wyczerpywane już po trzech latach.

Jest pewien poziom cen – np. 65 dol. za baryłkę – poniżej którego wydobycie ropy z łupków staje się mniej opłacalne niż wiercenie w poszukiwaniu konwencjonalnych złóż tego surowca. Niektórzy analitycy dodają, że „śmieciowe” obligacje, które wspierały łupkowy boom w USA, są dziś zagrożeniem dla rynków.

Obecna sytuacja po raz pierwszy od wielu lat jest zbliżona do sytuacji wolnego rynku. OPEC nie manipuluje cenami, kartel ten po prostu odmawia działania typowego dla kartelu, czyli obrony sztucznie wysokiego poziomu cen. Efekty są dość kiepskie dla producentów.

Czy produkcja taniej ropy jest możliwa na dłuższą metę? Możliwe, że nie.

Scenariusz 1: Wysokie ceny ropy i stabilizacja

Jeden ze scenariuszy zakłada, że produkcja ropy z łupków będzie coraz mniejsza, zaś wraz ze wzrostem światowej gospodarki wzrośnie także popyt na surowiec i ostatecznie będzie większy niż podaż. Nie będzie także wystarczającej ilości ropy z nowych złóż bitumicznych oraz złóż podmorskich.

Międzynarodowa Agencja ds. Energii ostrzegła, że do czasu aż cena za baryłkę będzie pozostawać na poziomie poniżej 100 dol., to nawet kraje OPEC nie będą inwestowały w nową produkcję. Firma konsultingowa IHS Cera ostrzega, że wówczas ceny ropy mogą przekroczyć poziom 140 dol. za baryłkę.

Scenariusz 2: Detronizacja ropy

W innym scenariuszu rysują się zgoła odmienne perspektywy. Dziś niewiele amerykańskich pojazdów spełnia federalne normy co do zużycia paliwa. W 2025 roku, gdy wszystkie samochody będą spełniać te normy, amerykańskie zużycie benzyny spadnie o 20 proc. W ostatnim czasie Unia Europejska, Chiny i Indie przyjęły nawet bardziej rygorystyczne normy w tym zakresie. Jeśli Barack Obama dodatkowo przyjmie ambitne cele gospodarki paliwami dla samochodów ciężarowych, inne rynki także mogą podążyć tą ścieżką.

Mniejsze wykorzystanie samochodów może być długotrwałym trendem. Wielu aktorów z branży motoryzacyjnej nie traktuje zmniejszenia użycia aut jako krótkotrwałego i lokalnego zjawiska, ale globalnego trendu.

Zarówno w USA jak i w innych państwach świata młodzi ludzie prowadzą coraz bardziej miejski tryb życia, który wiąże się z odchodzeniem do używania samochodów. Co więcej, nawet jeśli decydują się na auto, jest to coraz częściej pojazd elektryczny, który dzięki ofercie wypożyczalni jest tańszy niż tradycyjne auta zasilane węglowodorami. Główne firmy leasingowe, w tym FedEx, już dziś zmieniają paliwo w autach długodystansowych z Diesla na gaz.

Jeśli najwięksi importerzy ropy – Chiny, Europa, Indie, Japonia i USA – zwiększą swoje wysiłki w celu przełamania monopolu ropy jako głównego paliwa używanego w transporcie, globalne zużycie surowca znacznie spadnie, wywołując daleko idące konsekwencje. Obniżenie ceny ropy ze 120 dol. do 60 dol. za baryłkę oznacza dla krajów importerów duży gospodarczy impuls.

Scenariusz 3: Niskie ceny ropy i samozadowolenie

Największym ryzykiem jest wpadanie w samozadowolenie. Jeśli ceny ropy utrzymają się na poziomie znacznie poniżej 100 dol., państwa i konsumenci uwierzą, że surowiec ten jest bezpiecznym paliwem, a budowa infrastruktury dla aut elektrycznych i tych napędzanych gazem jest zbyt kosztowna.

To mogłoby zniszczyć globalną koniunkturę, negatywnie wpłynąć na klimat i geopolitykę.

Zamiast tego potrzebujemy takiej polityki, jaką prowadzi Kalifornia. Chodzi o uniezależnienie się od ropy nawet wtedy, gdy będzie stawała się coraz tańsza.

>>> Czytaj też: Rosjanie zaczynają odczuwać izolację. Poziom życia się pogarsza

Choć ropa pozostanie głównym surowcem transportowym jeszcze przez kilka dekad, to już dziś ze względu na swoją niepewność staje się jedną z opcji. Wszystko zależy od nas: mamy auta elektryczne i pojazdy na gaz, mamy także transport publiczny. Możemy uniezależnić wzrost gospodarczy od ropy, ustabilizować klimat i wzbogacić nasze gospodarki. Słowem – możemy wyzwolić się z tyranii ropy.