Wiele osób uważa, że zdolności emerytalne Amerykanów opierają się na zdrowej kondycji gospodarki albo polityce rządu. Błąd. Zależą one natomiast od tego, czy po wyprowadzce dzieci rodzice są w stanie oszczędzać więcej.

Dzieci odgrywają kluczową rolę w rozważaniach naukowców (lub finansowych doradców) – którzy szacują, jak dużo pieniędzy powinieneś odłożyć na emeryturę. Jak duża jest rola potomków, jest kwestią dyskusyjną. Najnowsze badania Center for Retirement Research at Boston College (CRR) miały na celu sprawdzenie siły wpływu tej zmiennej (roli dzieci) na oszczędności za pomocą dwóch konkurencyjnych metod pomiaru. Pierwsza z nich wskazała na możliwy „armageddon” podeszłego wieku. Drugi wręcz przeciwnie, sugeruje raczej „emerytalną arkadie”, albo stan zbliżony do niej.

Pierwszy ze scenariuszy zakłada, że po wyprowadzce dzieci rodzice wydają taką samą ilość pieniędzy co przedtem, czyli sporo więcej na osobę. Wychodząc z tych założeń CRR oszacowało, że 52 proc. amerykańskich gospodarstw domowych może nie być zdolnych do utrzymania tego samego standardu życia na emeryturze. Jest tak dlatego, ze chcąc wydawać w wieku 90 lat tyle samo co w wieku 60, musieliby odłożyć bardzo dużo środków, co jest właściwie niemożliwe do wykonania.

Ale istnieje sposób, dzięki któremu „samotni” rodzice mogą zmienić swoje emerytalne perspektywy finansowe. To alternatywne podejście zakłada, że rodzice odkładają znacznie więcej, gdy dzieci się wyprowadzą, wydatki gospodarstw domowych wtedy spadają, tak samo jak wydatki emerytów. Jeżeli rodzice zaoszczędzą więcej,a ich wydatki na starość zmaleją, rysuje się przed nimi o wiele lepsza perspektywa. Przy tych założeniach, w grupie ryzyka znalazłoby się tylko 17 proc. gospodarstw domowych.

Reklama

Ludzie często nie zdają sobie sprawy z własnych perspektyw finansowych. Mają jakąś wiedzę, ale wiedzą różne rzeczy. Osoby znajdujące się po którejś ze stron sporu, zawsze są przekonane o swojej racji.

>>> Czytaj też: Nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach. Na ile mogą liczyć Polacy?