Cena za baryłkę zjechała w dół ponad 4,2 proc., kiedy przywódcy w Europie zobowiązali się do udzielenia pomocy bankom i ochrony depozytów. Irański minister ds. ropy Gholamhossein Nozari oświadczył, że na rynku jest za dużo ropy. Tymczasem Saudi Aramco, największy na świecie państwowy koncern naftowy, obniżył ceny surowca wysyłanego na eksport do Azji i USA, największego konsumenta paliw.

Podczas sesji elektronicznej na nowojorskiej giełdzie NYME kontrakty listopadowe potaniały o 4,63 dol. do 89,25 dol. za baryłkę. To najniższa cena od 8 lutego tego roku. W tym samym czasie ropa Brent w Londynie na godzinę przed południem spadła ponad 3 dol. do 86,50 dol.

„W obliczu całej serii przygnębiających informacji ekonomicznych, rynki paliwowe doszły do wniosku, że zapotrzebowanie na surowiec istotnie spadnie. W tak gorączkowej sytuacji dalszy marsz w kierunku bariery 85 dol. jest bardzo prawdopodobny” – ocenia Christopher Bellew, straszy broker z Bache Commodities.

Tylko w zeszłym tygodniu ceny ropy w Nowym Jorku spadły o 12 proc., gdy raport z rynku USA wykazał, że popyt na paliwa w Ameryce w okresie ostatnich czterech tygodni był najniższy od siedmiu lat, a produkcja przemysłowa skurczyła się w najszybszym tempie od ostatniej recesji w 2001 roku.

Reklama
T.B., Bloomberg