- Choć obecnie cena baryłki ropy już jest niska, to wciąż jest jeszcze duże pole do dalszych obniżek. Umowa z Iranem oraz wysoka produkcja w Arabii Saudyjskiej będzie tylko ten trend umacniać – uważa Paweł Majtkowski, główny analityk centrum finansów Aviva - Ani w dłuższej ani w krótszej perspektywie nie ma większych szans na wzrost cen ropy. Dlatego wszystkie kraje, które opierają swój budżet na ropie naftowej mają duży problem.
Niskie ceny ropy są wyzwaniem dla firm wydobywczych i krajów eksportujących ropę na całym świecie. Przedsiębiorstwa z sektora energetycznego zwalniają tysiące pracowników i odkładają warte miliony dolarów produkty.
Determinacja Arabii Saudyjskiej, aby pozbyć się z rynku części konkurencji ze strony amerykańskich producentów, będzie nadal silna. Czeka nas dłuższy okres na poziomach cenowych z ostatnich miesięcy, czyli właśnie w okolicach 50 USD za baryłkę z krótkookresowymi odchyleniami. Dodatkowym czynnikiem ryzyka dla rynku jest powrót na rynek ropy irańskiej, która pozwoliłaby najprawdopodobniej na spadki cen także ropy Brent - uważa Kamil Maliszewski, FX specialist w Domu Maklerskim mBanku.
Jazda na oparach
Dla Wenezueli jest to śmiertelne zagrożenie. Kraj boryka się z brakami podstawowych dóbr – od mleka po pieluchy, a populistyczne programy społeczne tylko dodatkowo nadwyrężają budżet.
- Wenezuela, dzięki wysokiej cenie ropy naftowej, była w stanie sfinansować ogromne programy społeczne. Zyski z wydobycia były w dużej mierze transferowane do najbiedniejszych, który byli także główną siłą popierającą reżim. Przy takich cenach ropy te programy załamują się, najprawdopodobniej narastały będą niepokoje społeczne. Nadchodzi ciężki czas dla reżimu – uważa Paweł Majtkowski
Sam dług, gwarantowany przez wiele państwowych firm, takich jak przedsiębiorstwo wydobywcze PDVSA, wynosi w tej chwili 128 miliardów dolarów i ma być spłacony w ciągu najbliższych 24 lat. Jednak według Bank of America rata o wysokości 6,3 mld dolarów zapada przed końcem tego roku.
- Wenezuela jedzie na oparach – uważa Russ Dallen, szef banku inwestycyjnego Latinvest – Przy tej cenie ropy kraj nie jest w stanie obsługiwać swojego długu, spłacać obligacji ani importować potrzebnych produktów.
Jak do tej pory Caracas było w stanie spłacić swoich zagranicznych kredytodawców dzieki sprzedawaniu zasobów oraz sięganiu po rezerwy walutowe. Od lutego kraj pozbył się w ten sposób 7 miliardów dolarów. W tej chwili kraj ma 19,9 mld oszczędności w postaci rezerw, jednak w tym tempie skarbiec będzie pusty do końca pierwszego kwartału 2016 roku.
Wraz z trudną sytuacją ekonomiczną idzie kryzys polityczny. Według przeprowadzonego przez rządzącą partię socjalistyczną sondażu, najbliższe wybory wygra opozycja. Inny sondaż, przeprowadzony przez Datanalisis, wskazuje, że 84 proc. Wenezuelczyków uważa, że kraj zmierza w złą stronę. Widząc dla siebie zagrożenie rządząca partia zakazała liderom opozycji kandydowania, czym naraziła się Waszyngtonowi.
Dziedzictwo populizmu
Hugo Chavez objął rządy w 1998 roku i przez większość jego rządów baryłka ropy naftowej kosztowała ponad 100 dolarów. Dzięki naftowemu bogactwu wenezuelski rząd mógł prowadzić szeroko zakrojoną, populistyczną politykę społeczną. Zyski z ropy spowodowały też atrofię innych gałęzi przemysłu i gospodarki – Jeśli pewnego dnia ropa stanie się bezwartościowa, Wenezuela wróci do epoki kamiennej – uważa Francisco Rodriguez, ekonomista Bank of America.
Obecny prezydent nie wprowadził reform, które pozwoliłyby wyprowadzić kraj na prostą. Zamiast zdenominować wenezuelską walutę, prezydent cały czas dodrukowuje pieniędzy, by zasypać dziurę budżetową wynoszącą, według ostrożnych szacunków, nawet 20 proc. PKB. Według nieoficjalnych szacunków inflacja wynosi w tej chwili ponad 100 proc. najwięcej na świecie.
Denominacja, oprócz dalszego napędzania inflacji, uderzyłaby też w wewnętrzny krąg władzy złożony głównie z wojskowych. Kupują dolary po oficjalnym kursie 5,3 bolivara i sprzedają na czarnym rynku po 700 bolivarów.
- Tutejsza polityka gospodarcza jest bardzo korzystna dla skorumpowanego kręgu władzy – uważa cytowany anonimowo były minister w rządzie Chaveza – To mafijne układy.
Krok w przepaść
Coraz częściej otoczenie prezydenta Maduro podpowiada mu, że dewaluacja i podwyższenie ceny paliwa dla mieszkańców to konieczne kroki, by Wenezuela pozostała wypłacalna. Jednak w obliczu nadchodzących wyborów partia ma obawy przed tym krokiem.
- Wenezuela z pewnością stanie przed widmem bankructwa wewnętrznego. Wypłacanie emerytur czy pensji dla budżetówki zostanie ograniczone albo wstrzymane – wskazuje Majtkowski - Wenezuela nie będzie także w stanie wspierać swoich sojuszników za granicą, przez co jej znaczenie na arenie międzynarodowej spadnie.
Zdaniem Financial Times może już być za późno. Między 2012 a 2013 rokiem ilość ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa wzrosła w kraju o 7 proc – To gorzka ironia, że w kraju, który przez lata ładował setki miliardów dolarów w programy pomocy społecznej, ubóstwo wzrasta – uważa Mercedes de Freitag, szefowa lokalnego oddziału Transparency International – Rząd powinien zastanowić się co może zrobić w obliczu spadających cen ropy i kurczących się przychodów.
Bankructwo Wenezueli już tak naprawdę się dokonuje, gdyż brakuje coraz większej ilości podstawowych produktów, których uzależniona w pełni od ropy naftowej gospodarka nie jest w stanie wyprodukować, a rezerwy walutowe stopniały w zastraszającym tempie - podsumowuje Maliszewski.