"FT" określa to jako "cyklon kredytowy piątej kategorii", który przetoczył się wokół globu.

Według gazety, tak gwałtowne załamanie jest rezultatem paniki i "rozpaczliwej wyprzedaży". Gwałtowne straty na rynku kredytowym oraz niejasne szanse na osłonięcie rynku przed falą "toksycznych" instrumentów finansowych zbankrutowanego banku Lehman Brothers podniosły jeszcze poziom napięcia na rynkach.

Kryzys rynków kredytowych rozpoczął się w marcu, wraz z upadkiem amerykańskiego banku Bearn Stearns. Odkąd trzy tygodnie temu załamał się też bank Lehman Brothers, trend zniżkowy dotknął również rynek akcji zwyczajnych (equities). "Jeśli historia daje nam jakąś lekcję, to taką, że sytuacja może się jeszcze pogorszyć" - pisze "FT", przywołując rekordowe spadki podczas załamania rynku w latach 30-tych. W ciągu 15 miesięcy indeks S&P 500 stracił wówczas 86 procent.

Nadzieje, że tym razem nie dojdzie do tak dramatycznego krachu, należy pokładać w szybszej niż w latach 30. reakcji rządów, które próbują rozwiązać problemy rynku. Ale tym razem problemy te są głębsze i mają zasięg globalny; dlatego inwestorzy wyzbywają się akcji w rozpaczliwym poszukiwaniu gotówki.

Reklama

"Dla wielu inwestorów jest za późno" - komentuje FT. "Skala załamania rynku jest taka, że mieliby się lepiej, gdyby 12 lat temu włożyli swe pieniądze do świnki-skarbonki (...) i poszli spać" - podano.

AL, PAP/Pr