Bank poinformował we wtorkowym komunikacie, że "po analizie bieżącej sytuacji rynkowej" zmienił swoją ofertę hipoteczną. Modyfikacja, zaznaczono, jest "czasowa".

PKO BP wyjaśnia utrudnienia w dostępie do kredytów we franku szwajcarskim tym, że zmienność kursu walutowego jest teraz większa i większe jest ryzyko stopy procentowej.

W związku z tym zainteresowani kredytem we frankach szwajcarskich nadal go mogą uzyskać, ale już tylko na 80 proc. wartości nieruchomości zabezpieczającej kredyt. W dodatku bank podwyższył wymogi dotyczące zdolności kredytowej.

Drogi pieniądz widać też w podwyższeniu marż kredytowych. "Ze względu na zwiększone koszty finansowania podwyższeniu uległa także marża kredytowa, średnio o 1 pkt procentowy" - wyjaśnił bank.

Reklama

Natomiast nie zmienia się oferta kredytów hipotecznych w polskich złotych. PKO BP wyjaśnił, że zmiany są takie, jak ogólna tendencja na polskim rynku kredytów mieszkaniowych.

Trzy tygodnie temu prezes PKO BP Jerzy Pruski podkreślał, że jego bank jest jednym z nielicznych polskich banków, w których kredyty wciąż nie są większe od depozytów. Niemniej bank uatrakcyjnił wówczas swoją ofertę lokat.

"Obok realizacji bardzo dobrych wyników finansowych PKO BP chce potwierdzić udział na rynku jako lider bankowości polskiej. Żeby taką dynamikę rozwoju zapewnić, niezbędne jest zbudowanie solidnej bazy depozytowej. W przeciwnym razie będziemy mówić o rozwoju, który trwa krótko. Będziemy brali udział w maratonie i chcemy go wygrać" - mówił prezes Pruski. I dodawał: "polityka kredytowa banku jest konserwatywna". Zapowiedział też, że bank zamierza przyjąć "określony" poziom ryzyka, albo też zmieni warunku cenowe.

Teraz PKO BP uczynił jedno i drugie.

Polscy klienci chętnie brali kredyty we frankach szwajcarskich, bo są one tańsze w spłacie od porównywalnych kredytów w złotych. Ale ta niższa cena nie uwzględnia ryzyka kredytowego. Jeśli złoty gwałtownie zaczął by spadać wobec franka - a ze spadkiem wartości złotego mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu - to nie można wykluczać, że po bardzo głębokich spadkach korzystna różnica między kredytem we frankach a kredytem w złotych bardzo by się zmniejszyła. Na niekorzyść kredytobiorcy.

Ryzyko walutowe już raz zaważyło na utrudnianiu dostępu do kredytów we frankach. Ponad dwa lata temu weszły w życie regulacje "Rekomendacji S" wydanej przez NBP, w sprawie ostrożniejszego szacowania zdolności kredytowej dla kredytów w walutach obcych. Banki muszą obecnie stosować takie same wymogi jak w przypadku kredytów w złotych.

Jeden z liderów zmian, które weszły w życie w połowie 2006 r. był obecnie największy konkurent PKO BP, czyli Pekao SA. Szefowie banku mówili wówczas, że kredytu należy udzielać w takiej walucie, w jakiej się zarabia i zdecydowali postawić na kredyty w złotych.

Według danych Biura Informacji Kredytowej, na koniec lipca tego roku na prawie 1,151 mln kredytów mieszkaniowych prawie połowa (ponad 507 tys.) stanowiły kredyty we frankach szwajcarskich. Pozostałe ponad 594 tysięcy stanowiły kredyty w złotych. Większa ostrożność banków w udzielaniu kredytów we frankach oraz niższa cena tego kredytu opłaciły się. Kredytów, przy których zaległości w spłatach przekraczają 30 dni, jest przy kredytach w CHF 0,67 proc. Dla kredytów w złotych - kłopoty w spłatach dotyczą 2,2 proc. kredytów.

Anna Lach