Dla byków szczególnie istotny był obrót, który był duży, a więc idealny do potwierdzenia odejścia od dna. Wydarzenia na naszym rynku wcale nie były takie wyjątkowe. Zachodnie parkiety rosły jeszcze mocniej. Niemiecki DAX oraz BUX rosły już 9 procent, a zakończyły jeszcze lepiej. To bardzo dobry prognostyk na dzisiejszy dzień.

Sesja w Ameryce przebiegła wręcz niezwykle. Na początku bardzo spokojna, a w końcówce istne zakupy na wyścigi. Można powiedzieć, że inwestorzy czekali w blokach startowych na sygnał do zakupów. Po tym sygnale w dwie godziny wypracowali wzrosty o 10 procent. Oczywiście euforia nie wynikała z żadnych danych makro ani kolejnych rewolucyjnych pomysłów na wyjście z Kryzysu. Cześć inwestorów po prostu stwierdziła, że akcje są tanie, a przecież nie mogą spadać w nieskończoność. Dodatkowo indeks S&P500 w październiku zaliczył miesięczny największy spadek od 70 lat, a więc od czasu największego kryzysu, stąd liczenie na odbicie pojawiło się w sposób naturalny.

Z całym przekonaniem można powiedzieć, że tak jak spadki o 10 procent nie są normalne, tak i wzrostów o takiej skali nie można nazwać standardowymi. Gracze widząc szybki zysk po takich sesjach chcą realizować zyski, co przynosi korektę i ponowne pogorszenie nastrojów. Obecnie rynki jeszcze pcha w górę obietnica dzisiejszej obniżki stóp procentowych przez FED z 1,5 na 1 procent, ale to już absolutne kuriozalny powód do wzrostów. W końcu będzie to ostateczny ruch, który wyłączy FED z kręgu zainteresowań graczy, bo zwyczajnie nie będzie już on miał instrumentów do wpływania na nastroje i ewentualne uspokojenie. Lepiej zatem dla rynków (i dla FEDu), aby nie pojawiły się żadne nowe nieprzyjemne „niespodzianki”.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse
Reklama