Kryzys finansowy wymusił na poszczególnych krajach konieczność zwiększenia bezpieczeństwa depozytów klientów. Gdy latem 2007 roku bliski upadku był brytyjski bank Northern Rock, tylko w ciągu czterech dni klienci wycofali z niego ponad 3 mld funtów. Panice zapobiegła dopiera interwencja brytyjskiego rządu, który wziął na siebie gwarancje oszczędności zgromadzonych w tym banku.
Jak podkreślają ekonomiści nagłego wycofania pieniędzy klientów nie jest w stanie wytrzymać żaden nawet znajdujący się w dobrej kondycji bank. Przed kłopotami Northern Rock w Wielkiej Brytanii pełną gwarancją objęte były depozyty tylko do wysokości 2 tys. funtów szterlingów, zaś do sumy 33 tys. funtów - w wysokości 90 proc. wkładu. Po przypadku banku z Newcastle pełne gwarancje podniesiono do 35 tys. funtów.
Dlatego gdy rok później kryzys z nową siłą dał się we znaki instytucjom finansowym, pogrążając takie uznane marki, jak np. amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers, politycy długo się nie wahali. Na pierwszy ogień poszły idące w setki miliardów euro i dolarów programy pomocowe dla poszczególnych banków, z wykupywaniem przez państwo udziałów w prywatnych spółkach. Jak pokazała przyszłość, by zapobiec panice, trzeba było pójść dalej. Przykład dali Irlandczycy. Tamtejszy rząd opracował, a parlament w ekspresowym tempie przyjął ustawę, która obejmowała pełnymi gwarancji wszystkie depozyty w tamtejszych bankach.

Gwarancje, czyli efekt domina

Reklama
Potem zadziałał efekt domina. Na decyzję Irlandczyków musiał zareagować brytyjski rząd, gdyż klienci tamtejszych banków masowo zaczęli przenosić swoje oszczędności do banków w Irladnii, które miały już pełne gwarancje.
- Wielka Brytania chce, żeby Irlandia dopilnowała, by jej gwarancje bezpieczeństwa wszystkich depozytów bankowych były zgodne z prawem UE dotyczącym uczciwej konkurencji - mówi kanclerz Gordon Brown.
Jednak sytuacja przymusiła jego rząd do obietnicy podniesienia gwarancji depozytów i w brytyjskich bankach. W ciągu kilku dni obietnice wprowadzenia pełnych gwarancji ogłosiły Islandia, Niemcy i Grecja. Wcześniej, czasowo gwarancje dla oszczędności zdeponowanych zarówno w bankach, jak i uniach kredytowych podwyższono w USA - do końca 2009 r. w całości gwarantowane będą depozyty do 250 tys. dolarów (wcześniej 100 tys.).
Dlatego na początku tego miesiąca ministrowie finansów Unii Europejskiej zgodzili się na podniesienie gwarancji na depozyty do 50 tys. dol., a z końcem przyszłego roku poszczególne kraje mogą gwarantować depozyty o wielkości nawet do 100 tys. euro.
Zdaniem wiceminister finansów Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, która przygotowała nowelizację ustawy o BFG, podniesienie kwoty gwarancji w Polsce do równowartości 50 tys. euro jest w naszych warunkach wystarczające.
- Jest to kwota naprawdę wystarczająca na pokrycie większości depozytów - tłumaczy Zajdel-Kurowska.
Według ostatnich danych BFG dysponuje on obecnie funduszami sięgającymi 5 mld zł.
Sejm przyjął nowelizację ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym w ubiegłym tygodniu. Po zmianach BFG będzie w 100 proc. gwarantował depozyty złożone w bankach w wysokości do równowartości 50 tys. euro (ok. 175 tys. zł).

Koszty gwarancji poniosą klienci

Przypomnijmy, że obecnie BFG gwarantuje w całości jedynie depozyty w wysokości do równowartości tysiąca euro, natomiast posiadacze depozytów do wartości 22,5 tys. euro w razie upadłości ich banku mogą liczyć na wypłatę 90 proc. O pozostałą kwotę musieliby walczyć z syndykiem masy upadłościowej na drodze sądowej. Przy okazji podwyższenia gwarantowanych kwot zmianie ulegnie też sposób finansowania Funduszu. Do tej pory połowa rocznej składki pochodziła od Narodowego Banku Polskiego, a połowa od wpłat wszystkich banków tak komercyjnych jak i spółdzielczych (proporcjonalnie do wielkości zgromadzonych przez nie depozytów). Po nowelizacji koszty utrzymania BFG w całości będą musiały ponieść banki. Jak przyznają bankowcy, część tych kosztów na pewno spadnie na klientów banków.
- Bezpieczeństwo kosztuje i w ostatecznym rozrachunku ten koszt będą musieli ponieść klienci - mówi Jerzy Bańka, prawnik Związku Banków Polskich. Nie ma jeszcze wyliczeń, ile wyższe gwarancje będą kosztowały banki i ich klientów. Przypomnijmy, że gwarancjami BFG nie są objęte wkłady zgromadzone w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, które gwarantuje tylko Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK (również do kwoty 50 tys. euro).
POLBANK, CZYLI GWARANCJE PO GRECKU
Wśród banków działających w naszym kraju największym, którego depozyty nie są gwarantowane przez polski BFG, jest oddział greckiego banku EFG Eurobank Ergasias. Od ponad trzech lat działa on u nas na podstawie paszportu europejskiego pod szyldem Polbanku EFG, a depozyty zgromadzone w tym banku gwarantuje grecki odpowiednik BFG - Hellenic Deposit Guarantee Fund. Na początku miesiąca Polbank ogłosił, że jako oddział EFG Eurobank Ergasias ma pełną gwarancję depozytów. Podobne w treści informacje pojawiły się też w oddziałach Polbanku. Problem w tym, że - jak się dowiedzieliśmy w ambasadzie Grecji w Warszawie - do dzisiaj rząd Grecji nie wprowadził jeszcze pełnych gwarancji dla swoich banków i zgodnie z informacjami na oficjalnej stronie Hellenic Deposit Guarantee Fund, depozyty także w Polbanku, są gwarantowane w całości jedynie do kwoty 20 tys euro.
Według nieoficjalnych informacji przypadkiem Polbanku zajął się też nadzór finasowy, który bada czy Polbank nie wprowadził w błąd swoich klientów.
BFG GWARANTUJE NIE TYLKO KAPITAŁ ALE TEŻ ODSETKI
Gwarancje BFG dotyczą zarówno złotowych jak i walutowych depozytów z odsetkami naliczonymi do dnia upadłości banku, (czyli nawet po okresie zawieszenia jego działalności). Oznacza to, że w teorii, że jeśli upadłby bank, w którym mamy np. lokatę roczną na 8 proc, to jest szansa na odzyskanie nie tylko kapitału ale również odsetek, jeśli kwota nie przekracza określonych przez ustawę o BFG limitów gwarancji.
Jacek Iskra, dziennikarz działu Biznes Gazety Prawnej