"Czas odłożyć politykę na bok i pracować nad tym co praktycznie powinno się zrobić" dla walki z kryzysem -powiedział. Podkreślił, że jest w kontakcie z prezydentem Bushem, którzy informuje go o rozmaitych sprawach w ramach procesu transferu władzy. Obama zapowiedział, że w poniedziałek spotka się z ustępującym prezydentem i że oczekuje "konkretnej rozmowy".

Zaznaczył, że kryzys jest globalny i wymaga globalnej odpowiedzi, ale jego priorytetem będzie pomoc Amerykanom dotkniętym trudną sytuacją materialną, ale także pobudzenie gospodarki do wzrostu. Kwestie ekonomiczne zdominowały konferencję.

Padło tylko jedno pytanie dotyczące spraw międzynarodowych: jak prezydent-elekt odpowie na gratulacje od prezydenta Iranu Mahmuda Ahmedinedżada.

"Budowa broni nuklearnej przez Iran jest nie do przyjęcia. Musimy zrobić wszystko, żeby temu zapobiec" - odpowiedział Obama i dodał, że studiuje list od Ahmedinedżada i "udzieli na niego właściwej odpowiedzi". "Nie należy tego robić w pośpiechu" - podkreślił. Dodał, że Iran musi zaprzestać wspierania islamistów.

Reklama

Nie odpowiedział, kiedy jako prezydent wyśle do Iranu wysłanników niższego szczebla, którzy mieliby przygotować zapowiadane przez niego rozmowy z przywódcami tego kraju.

"Stoimy w obliczu największego ekonomicznego wyzwania naszych czasów. Stawię mu czoła natychmiast jak zostanę prezydentem" - powiedział prezydent-elekt przemawiając do dziennikarzy w obecności swoich kilkunastu doradców ekonomicznych i nowo mianowanego szefa kancelarii Rahma Emanuela.

Ostrzegł, że wyjście z kryzysu będzie wymagać trudnych decyzji, sugerując, że mogą one być bolesne, ale wyraził przekonanie, że kraj przezwycięży obecne problemy gospodarcze.

"Pewne decyzje będą trudne" - powiedział. "Konieczne rozwiązania "nie będą szybkie, ani łatwe, ale Ameryka jest silnym i prężnym krajem i odniesiemy sukces, jeśli będziemy postępować w duchu ponadpartyjnym".

Powiedział, że zależy mu, aby przygotowany przez Demokratów pakiet naprawy gospodarki, przewidujący na początek wydatek 100 miliardów dolarów na ten cel powinien być uchwalony jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed inauguracją jego prezydentury 20 stycznia.

Prezydent Bush ma jednak zastrzeżenia wobec tego planu -m.in. do projektu robót publicznych w celu zwiększenia zatrudnienia - i Biały Dom dał do zrozumienia, że prezydent może go zawetować, jeśli plan zostanie uchwalony przez odchodzący Kongres w listopadzie.

Obama przedstawił priorytety gospodarcze. Jako pierwszy wymienił rozszerzenie okresu świadczeń dla bezrobotnych, następnie pomoc dla pogrążonego w kryzysie przemysłu samochodowego i wreszcie - rewizję programu ratowania gospodarki przedstawionego przez administrację prezydenta Busha, tak "aby nie wynagradzał on" kierownictwa banków winnych krachu a pomagał poszkodowanym, przede wszystkim rodzinom tracącym domy za nie spłacanie długów.

Podkreślił także, że trzeba nie tylko pomóc poszkodowanym przez kryzys, ale pobudzić gospodarkę do wzrostu - i temu właśnie ma służyć jego plan podatkowy.

"Mój plan oznacza netto obniżenie podatków. Ma na celu zwiększenie zatrudnienia. Jego celem jest pomoc ludziom, którzy stracili pracę, ale także dać zastrzyk pobudzający gospodarkę" - powiedział.

Obama powiedział też, że bardzo ważną kwestią po tym jak wraz z rodziną wprowadzi się do Białego Domu, będzie wybór szczeniaka, którego obiecał córkom - Sashy i Malii. Preferencją rodziny jest zaadoptowanie psa ze schroniska.

"Ale oczywiście mnóstwo psów ze schroniska to mieszańce, takie jak ja (użył kolokwialnego słowa +mutts+ oznaczającego kundle - PAP). Więc pilną sprawą dla rodziny Obamów jest to, czy zdołamy zrównoważyć te dwie rzeczy" - powiedział. (PAP)

Tomasz Zalewski (PAP)