W październiku Dom Development, największy deweloper na warszawskim rynku, sprzedał tylko 31 mieszkań. To musiało spowodować radykalne kroki.
- Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu zakupu gruntów i zawiesiliśmy dwie inwestycje. Umożliwia nam to zmniejszenie wydatków na lata 2008-2009 o 1,5 mld zł - mówi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development. Oznacza to redukcję planowanych inwestycji niemal o połowę.
Już wiadomo, że tegorocznych planów finansowych nie zrealizuje też J.W. Construction. Szef tej firmy Józef Wojciechowski zapowiada, że dopóki nie poprawi się sytuacja na rynku, nie rozpocznie nowych inwestycji. Po trzech kwartałach firma miała 64 mln zł zysku (tymczasem planowano, że w całym roku zarobi 150 mln zł).
Podobnie jak dla banków najważniejszym zadaniem dla deweloperów jest w tej chwili utrzymanie płynności finansowej. Banki nie są skłonne udzielać nowych kredytów firmom z branży budowlanej, dlatego duże znaczenia ma zadłużenie i gotówka, którą firmy deweloperskie dysponują na kontach.
Reklama
- Na koniec III kwartału J.W. Construction miał 546 mln zł długu netto. Niepokojąca jest naszym zdaniem pozycja gotówkowa: zaledwie 29 mln zł - mówi Michał Sztapler, analityk z Domu Maklerskiego PKO BP. Według niego spółka może mieć w najbliższych miesiącach problemy z finansowaniem bieżącej działalności. Dom Development jest w nieco lepszej sytuacji. Na początku roku firma nie miała długów, ale teraz zadłużenie sięga 350 mln zł.
- Na koniec III kwartału mieliśmy na kontach 124 mln zł gotówki - twierdzi prezes Szanajca. Analitycy podkreślają jednak, że przychody firmy w III kwartale były prawie o połowę niższe niż przed rokiem, a zysk spadł z 65 do zaledwie 20 mln zł.
Polnord to kolejny deweloper, który mówi o zatrzymaniu realizacji projektów.
- Wszystkie inwestycje realizujemy do uzyskania pozwolenia na budowę i czekamy na rozwój sytuacji na rynku. W zależności od koniunktury podejmiemy decyzje, kiedy przystąpimy do realizacji - mówi Jacek Kaliszuk, dyrektor ds. realizacyjnych Polnordu.
W takiej sytuacji nie do pozazdroszczenia jest sytuacja firm budowlanych, które zajmują się realizacją inwestycji deweloperskich. Ofiarą tego jest m.in. Erbud, który z powodu decyzji Dom Development o zawieszeniu realizacji inwestycji Oaza we Wrocławiu stracił kontrakt wartości 102 mln zł. W takim położeniu jest wiele firm budowlanych, a ich sytuacja będzie się pogarszała wraz z zakończeniem realizowanych obecnie inwestycji.
Na razie w najgorszej sytuacji są deweloperzy, którzy są mocno związani z rynkami zagranicznymi, gdzie kryzys jest odczuwalny najmocniej. Wczoraj akcje austriackiego dewelopera Immoeast spadły na warszawskiej giełdzie o 35,1 proc. (do 1,29 zł za akcję). W poniedziałek analitycy holenderskiego banku Kempen & Co wycenili je na 0 złotych i zalecili ich sprzedaż. Kursy Immoeast spadły w tym roku już o ponad 90 proc. z powodu obaw, że firmie brakuje środków na sfinansowanie projektów, oraz po ujawnieniu informacji, że rada nadzorcza nie wiedziała nic o kupnie obligacji o wartości 520 mln euro.
Na pewno czeka nas trudny rok, w którym nie są wykluczone nawet bankructwa wielu firm. Długookresowe perspektywy dla branży budowlano-deweloperskiej są jednak dobre, bo nikt nie prognozuje u nas recesji, a potencjalny popyt na mieszkania jest duży. Jeśli banki radykalnie nie ograniczą dostępu do kredytów mieszkaniowych, rynek powinien się odbudować.