Między 1997 r. i 2013 r. do Niemiec, Hiszpanii oraz Szwecji przybyło 20 mln osób
Imigracja kojarzy się głównie z ostatnim kryzysem politycznym i społecznym w Unii Europejskiej. Warto zdawać sobie sprawę, że masowy napływ ludności do Europy nie jest nowym zjawiskiem. Już pod koniec minionego wieku, niektóre kraje UE co roku przyjmowały setki tysięcy imigrantów. Do tej grupy z pewnością należy Hiszpania. Wspomniane państwo od 1997 r. do 2013 r. przyjęło blisko 7,5 mln imigrantów. Ta liczba stanowi aż 16% całej populacji Hiszpanii z 2013 r. W dwóch innych krajach, które często wybierali imigranci (Niemcy, Szwecja), analogiczny wynik również przekroczył 10% (patrz poniższa tabela). Łącznie do trzech analizowanych państw, w latach 1997 - 2013 przyjechało około 20 mln obcokrajowców (Niemcy - 11,6 mln, Szwecja - 1,0 mln).
Trzeba zwrócić uwagę, że porównywane kraje cechują się bardzo dużym zróżnicowaniem, jeżeli chodzi o szacunkowy wzrost cen mieszkań od 1997 r. do 2013 r. W Szwecji podwyżka przeciętnych kosztów zakupu metrażu wyniosła około 180% (bez uwzględnienia inflacji). Taki wynik z Hiszpanii również przekroczył 100%. Za naszą zachodnią granicą, ceny mieszkań przez 16 lat zmieniły się nieznacznie (+5%). Nie tylko duża popularność najmu i konserwatywna polityka kredytowa banków, była przyczyną tak niewielkich zmian.
>>> Czytaj też: Program "Mieszkanie Plus". Pierwsze klucze około połowy 2019 roku
Obecnie masowa imigracja podnosi koszt metrażu za naszą zachodnią granicą …
Informacje zaprezentowane na poniższym wykresie wskazują, że od 1997 r. do 2009 r. napływ imigrantów osiągał dość stały poziom w stosunku do całej populacji Niemiec. Względnie stabilny był również poziom stóp międzybankowych, które służą jako podstawa do aktualizacji oprocentowania kredytów mieszkaniowych (np. FIBOR 3M do 1999 r. i EURIBOR 3M). Co więcej, niemiecki rynek mieszkaniowy dostosował się do przewidywalnego napływu imigrantów. To może częściowo tłumaczyć, dlaczego ceny lokali i domów w Niemczech nie wzrastały. Sytuacja diametralnie zmieniła się na początku bieżącej dekady. Gwałtowny wzrost liczby imigrantów w połączeniu ze spadkiem oprocentowania „hipotek”, skutkował podwyżkami cen mieszkań, które były duże jak na niemieckie warunki.
Masowa imigracja mogła znacząco wpłynąć również na ceny hiszpańskich lokali i domów. Bardzo szybki wzrost liczby osób przybywających do wspomnianego kraju, zbiegł się w czasie z największymi podwyżkami na rynku mieszkaniowym (patrz poniższy wykres). Sama obniżka stóp referencyjnych dla „hipotek”, widoczna w pierwszej połowie minionej dekady (EURIBOR 3M z 2001 r. = 4,27%, 2005 r. = 2,18%), raczej nie wywołała wzrostów cen metrażu, które sięgały nawet 14% - 18% rocznie. Tak dużych zmian nie można przypisać również ożywieniu gospodarczemu. Od 2002 roku do 2005 roku, hiszpański PKB rósł w tempie 2,9% - 3,7% rocznie, a znacznie lepsze wyniki notowano na przełomie wieków (1999 r. - 4,5%, 2000 r. - 5,3%, 2001 r. - 4,0%).
W trzecim z analizowanych krajów (Szwecja), roczne wzrosty cen metrażu również przekraczały 10%. Co ciekawe, takie rekordowe wyniki pokryły się z podwyżką stóp referencyjnych dla kredytów hipotecznych oraz większą intensywnością imigracji (zobacz dane dla lat 2006 - 2007 na powyższym wykresie). Szwedzki rynek mieszkaniowy nieco się ustabilizował w latach 2011 - 2013. Najnowsze doniesienia ze Szwecji wskazują jednak, że ceny mieszkań znów zaczęły intensywnie rosnąć. Oprócz masowej imigracji i stóp procentowych Riksbanku niższych od zera, to niebezpieczne zjawisko cenowe stymulują też działania polityków. Mimo sugestii ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, rządząca w Szwecji lewica (Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza i Partia Zielonych), nie zdecydowała się na likwidację lub obniżenie hojnych ulg podatkowych dla posiadaczy kredytów mieszkaniowych.
>>> Czytaj też: Jak będzie wyglądał program „Mieszanie plus”? [Wywiad z ministrem infrastruktury i budownictwa]
Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl