Jego zdaniem dobrą wiadomością jest to, że młodzież, która będzie uczestniczyła w wydarzeniach na otwartej przestrzeni, np. w mszach świętych, będzie blisko siebie. Gdy ludzie są w grupach i znają się wzajemnie, trudniej jest zaatakować ewentualnym terrorystom – uważa ekspert.

"To jest dobre, dlatego że gdyby coś się działo, ludzie będą w stanie zareagować i obezwładnić napastnika lub go wskazać służbom. Ten człowiek będzie miał małe pole manewru" – powiedział w piątek dziennikarzom Lesiakowski, prezes firmy Celboss, lekarz i antyterrorysta.

Pytany, na co zwrócić uwagę, gdy podejrzewamy, że doszło do ataku terrorystycznego, powiedział, żeby nie panikować.

"Z reguły w takiej sytuacji nie mamy szans pomyśleć, wpadamy w panikę i robimy głupoty. Ale powinniśmy się przede wszystkim schować się, gdzie się da – za samochód, za murek czy za inny przedmiot – i rozejrzeć się, pomyśleć, szybko przeanalizować sytuację i podjąć decyzję, gdzie dalej się poruszać, im dalej od źródła zagrożenia" – mówił Lesiakowski.

Reklama

Ekspert przyznał, że nie ma uniwersalnych zasad, jak uciekać z miejsca ataku, zależy to bowiem od okoliczności. Inaczej należało reagować w Nicei, gdzie napastnik, jadąc po bulwarze ciężarówką, zabił 84 osoby, a inaczej w Niemczech, gdzie z kolei atak nastąpił w pociągu przy użyciu topora i noża.

"W Nicei należało uciekać na boki. W pociągu w Niemczech trudno było tak zrobić. Należało zareagować w sposób dla niektórych kontrowersyjny - próbować obezwładnić napastnika" – uważa Lesiakowski.

Jego zdaniem w razie ataku terrorystycznego nie warto zgrywać bohatera. "Jeżeli nie jesteśmy zawodnikiem MMA, antyterrorystą, żołnierzem jednostek specjalnych, wyszkolonym Stevenem Seagalem, nie polecam podejmowania akcji, wchodzenia w środek wydarzeń, bo taka osoba nie zna zasad postępowania i może po prostu zginąć" – przestrzegł.

"Głupie jest krzyczenie, głupie jest machanie rękami, głupie jest sięganie do marynarki lub do kieszeni, co przypomina sięganie po broń lub niebezpieczne narzędzia. Tego typu zachowania są niebezpieczne dla nas samych" – dodał Lesiakowski.

Jeżeli zostaniemy wzięci jako zakładnicy, to według eksperta najlepiej okazywać terrorystom zgodę i współpracę, a jednocześnie cały czas po cichu szukać wyjścia z sytuacji.

Współpracownicy Lesiakowskiego kręcili w piątek w Warszawie krótki film szkoleniowy, który ma pokazać, że w razie ataku terrorystycznego można się zachować w sposób, który zwiększa nasze szanse na przeżycie. W nagraniu wzięli udział byli żołnierze Jednostki Wojskowej Grom. (PAP)