Jak pisze w piątek agencja EFE, Kałaszow był szefem 12 domniemanych członków mafii rosyjsko-gruzińskiej w Hiszpanii, zatrzymanych w 2005 r. W akcie oskarżenia prokuratura domaga się dla niego 12 lat i 2 miesięcy więzienia oraz kary wysokości 32 mln euro za przynależność do nielegalnej organizacji i pranie brudnych pieniędzy.

Według prokuratury Kałaszow nie tylko utrzymywał "bezpośrednie kontakty" z organizacją przestępczą Kutaisi, uważaną za "najstraszniejszą" w Gruzji, ale też "jest przypuszczalnie właścicielem znacznej części akcji jednej z największych rosyjskich spółek gazowych, czyli firmy Łukoil".

W akcie oskarżenia napisano, że organizacja Kałaszowa zajmowała się praniem dużych sum pieniędzy pochodzących z nielegalnych kasyn w Rosji poprzez zakup nieruchomości w Hiszpanii. Prokuratura szacuje majątek Kałaszowa - nieruchomości w Moskwie, Tbilisi, Hiszpanii i USA - na 200 mln euro.

Kałaszowowi udało się zbiec przed operacją policji hiszpańskiej w 2005 r., ale został później zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Reklama

A w czwartek hiszpańskie partie opozycyjne wyraziły zaniepokojenie ewentualnym wejściem kapitału rosyjskiego koncernu naftowego Łukoil do hiszpańskiego Repsolu YPF. Uważają, że zagroziłoby to bezpieczeństwu energetycznemu Hiszpanii.

Przedstawiciele konserwatywnej Partii Ludowej (PP), głównej siły opozycyjnej w Hiszpanii, jak również inne partie opozycyjne, zarówno prawicowe, jak i lewicowe, zaprotestowały przeciwko ewentualnej transakcji, w wyniku której rosyjski koncern naftowy stałby się w 30 proc. współwłaścicielem Repsolu.

Hiszpański minister gospodarki Pedro Solbes odmówił wypowiedzi na ten temat, gdy dziennikarze zaczęli się dopytywać o plany uzależnienia narodowego koncernu naftowego od "centrów decyzyjnych usytuowanych poza granicami kraju".

PP domaga się, aby "partnera strategicznego" dla Repsolu poszukiwać wewnątrz kraju.