- NATO? Nie teraz. Może za kilka lat...
- Cięcia w armii i zakaz rakiet
- Donbas dla Rosji, Krym uznany
- Koniec z pomocą wojskową?
- Zełenski oburzony, Zachód zaniepokojony
NATO? Nie teraz. Może za kilka lat...
Jak informuje "The Wall Street Journal", jednym z kluczowych punktów planu jest zamrożenie ukraińskich aspiracji do NATO. Ukraina miałaby zobowiązać się do pozostania poza Sojuszem przez co najmniej kilka kolejnych lat. Według wysokiego rangą urzędnika administracji USA, który wypowiedział się anonimowo dla WSJ, głównym celem Trumpa nie jest odzyskanie przez Ukrainę utraconych terytoriów, lecz "zakończenie walk za wszelką cenę". W praktyce oznacza to całkowitą zmianę amerykańskiej strategii wobec konfliktu.
Cięcia w armii i zakaz rakiet
Kolejne warunki ujawnił w serwisie X (dawny Twitter) dziennikarz Oliver Carroll z „The Economist”, który nazwał plan „tak odrażającym, jak można było się spodziewać”. Jak podaje, Ukraina musiałaby:
- zmniejszyć liczebność swojej armii o 2,5 razy,
- usunąć wszystkie obce wojska z terytorium kraju,
- zakazać obecności zagranicznych samolotów dyplomatycznych,
- zrzec się broni dalekiego zasięgu zdolnej dosięgnąć Moskwy i Petersburga.
W ocenie Carrolla, te żądania oznaczają de facto militarne rozbrojenie Ukrainy, co miałoby zapewnić Moskwie przewagę strategiczną. To wszystko miałoby być ceną za zakończenie wojny.
Donbas dla Rosji, Krym uznany
Christopher Miller, dziennikarz „Financial Times” i „Politico”, potwierdził te informacje, dodając, że plan jest przedstawiany stronie ukraińskiej za pośrednictwem Rustema Umerowa. Miller zaznacza, że według jego źródeł jest to "wspólna propozycja USA i Rosji", choć oparta na maksymalistycznych żądaniach Kremla.
Zgodnie z planem, Ukraina miałaby uznać rosyjskie władztwo nad całym Donbasem oraz Krymem. Wojska ukraińskie wycofałyby się z tych regionów w zamian za gwarancje bezpieczeństwa od USA. Co istotne, linia frontu w Zaporożu i Chersoniu zostałaby "zamrożona", co oznaczałoby akceptację obecnego stanu okupacji. Przy tym część tych terytoriów zapewne wróciłaby do Ukrainy.
Koniec z pomocą wojskową?
Dodatkowo, jak wynika z analizy „Politico”, plan Trumpa przewiduje stopniowe ograniczenie amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Zamiast wsparcia militarnego Kijów miałby polegać na obietnicach gwarancji – jednak bez konkretów.
Według źródeł zachodnich mediów, plan zawiera również zapisy o uznaniu języka rosyjskiego za drugi język urzędowy na Ukrainie oraz uznaniu statusu Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, która do tej pory była powiązana z moskiewskim Patriarchatem i miała ograniczoną pozycję po 2014 roku.
Zełenski oburzony, Zachód zaniepokojony
Według Christophera Millera, prezydent Wołodymyr Zełenski "jest niezadowolony" i traktuje propozycję jako próbę wymuszenia kapitulacji. Ukraińscy urzędnicy nie kryją frustracji. Czują się zdradzeni przez sojuszników, którzy jeszcze niedawno deklarowali „niezachwiane wsparcie”.
Podobnie zareagowali europejscy dyplomaci, którzy – jak pisze „Politico” – byli w szoku, dowiadując się o istnieniu tak daleko idącej propozycji. Szczególnie zaskoczył ich fakt, że Trump miał zmienić swoje podejście do Rosji, tymczasem plan przypomina polityczne spełnienie marzeń Putina.
Pokój czy kapitulacja?
Dla wielu ekspertów plan Trumpa to więcej niż rozejm to przepis na trwałą dominację Rosji w regionie. Choć zakończenie wojny byłoby korzystne dla milionów ludzi, to cena, jaką miałaby zapłacić Ukraina, budzi ogromne kontrowersje. Nie wiadomo jeszcze, czy plan zostanie oficjalnie zaprezentowany opinii publicznej ani czy Ukraina w ogóle podejmie rozmowy na jego temat. Jedno jest pewne: taki układ zmieniłby układ sił w Europie i oznaczałby symboliczny koniec Zachodniego wsparcia dla Kijowa.