- To jest wiadomość, która dostarczyła rynkowi akcji tak potrzeby zastrzyk optymizmu – mówi Chris Rupkey, gł. ekonomista finansowy w Bank of Tokyo-Mitsubishi UFJ w Nowym Jorku. - Geithner to fantastyczny wybór, który pomoże wyprowadzić rynki finansowe z dzikiego zamieszania – dodaje.

Niemniej akcje Citigroup straciły 35 proc. na wartości, a banku JPMorgan Chase 16 proc. Za to firmy National- Oilwell i Chesapeake Energy wzrosły o ponad 20 proc. każda, gdyż cena ropy po pięciu dniach spadków zaczęła wreszcie rosnąć i znów znalazła się na poziomie powyżej 50 dolarów za baryłkę.

W efekcie wskaźnik S&P 500, który przez ostatnie trzy tygodnie dołował, zyskał 6,32 proc. do 800,03 pkt. Zaś Dow Jones Industrial Average wzrósł o 6,54 proc. do 8046.42 pkt, gdy Composite Index podniósł się o 5,18 proc. do 1384,35 pkt. Indeks małych spółek Russell 2000 wzrósł o 5,51 proc. do 406,54 pkt.

Wcześniej ceny akcji spadały lub rosły wielokrotnie z racji plotek o ewentualnym upadku banku Citigroup i dobrych notowań spółek produkujących surowce. Na koniec dnia na każde pięć spółek rosnących przypadała tylko jedna spadająca.

Reklama

Nie powinno to dziwić, gdyż wczoraj indeks S&P 500 powiększył w 2008 r. straty do 49 proc. i był to najwyższy spadek w całej jego 80-letniej historii. Po tym, jak najświeższe dane o gospodarce amerykańskiej dowodziły narastającej groźby recesji, a w Kongresie USA zaniechano prac nad pakietem ratunkowym dla koncernów samochodowych.

Bank Citigroup, który zarządza kapitałem wartości aż 2 bilionów dolarów, tracił przez 9 dni na 10 dni pracy giełdy. Dla wielu inwestorów był to najlepszy dowód, że coraz więcej przedsiębiorstw i konsumentów indywidualnych będzie miało kłopoty w miarę pogarszania się warunków ekonomicznych.

Teraz wszyscy podkreślają, że nowego sekretarz skarbu w administracja prezydenta Obamy - o ile zatwierdzi go Senat USA - czeka w 2009 r. bardzo ciężka praca. Pocieszające, że widzą w nim świetnego fachowca.