- Mamy bardzo wielkie szanse przejść przez ten trudny okres z minimalnymi stratami naszej gospodarki i obywateli – zapewnił miliony Rosjan przed telewizorami.

Premierowi Putinowi, który od maja br. szefuje rządowi, grozi utrata popularności z racji zakończenia boomu naftowego i narastającego bezrobocia, spowolnienia wzrostu, a także osłabienia rubla. – W ciągu roku z reputacji Putina może nic nie zostać - mówi Stanisław Belkowski, b. doradca Kremla, które szefuje obecnie Radzie ds. Narodowej Strategii.

Rosyjskie firmy, które popadły w tarapaty z bankami, mogą zwrócić się teraz do rządu o „wsparcie na wielka skalę” kapitałem, zapewnił premier. Zaangażowanie państwa może wynieść nawet 1 bln dolarów. Rząd planuje ponadto obniżki podatków o 1 stycznia 2009 r. dla koncernów naftowych, aby zredukować ceny benzyny w kraju.

Gospodarka Rosji, która od 1999 r. rosła nieustannie średnio w tempie 7 proc. rocznie, w 2009 r. według szefa inwestorów w banku Merrill Lynch Gary Dugana będzie rozwijać się w tempie najwyżej 1 proc. lub 2 proc., gdyż cena baryłki ropy w I półroczu 2009 r. ma oscylować wokół 42 dolarów. Bank Światowy zakłada 3 proc. wzrostu.

Reklama

Przy okazji Putin ostrzegł Ukrainę, że może nakazać odcięcie dostaw rosyjskiego gazu dla niej, jeśli będzie podkradać paliwo przeznaczone dla krajów Unii Europejskiej.

Głównie skupił się na odpowiedziach na pytania od obywateli. Martwiących się rosnącym bezrobociem telewidzów zapewnił, że w 2009 r. każdy zarejestrowany bezrobotny dostanie od rządu zapomogę w wysokości 4900 rubli czyli równowartość 175 dolarów miesięcznie. Obiecał też rozwój programu szkoleń dla tych, którzy zechcą się przekwalifikować.

Stopa bezrobocia w Rosji wynosi obecnie 6,1 proc., ale w przyszłym roku może skoczyć nawet do 11-12 proc., twierdza analitycy moskiewskiej firmy VTB Capital.