Jeszcze 50 lat temu, po okresie dynamicznego rozwoju branży samochodowej, Detroit liczyło prawie 2 miliony mieszkańców i tętniło życiem. Obecnie liczba mieszkańców spadła poniżej 900 tysięcy osób, a co krok można napotkać opuszczone i zaniedbane domy.

"Ludzie wyprowadzają się z miasta w poszukiwaniu pracy." – mówi David Martin z Wayne State University i dodaje, że ci którzy zostają "po prostu nie mają na wyprowadzkę wystarczających środków.".

Problemy Detroit są związane przede wszystkim ze złą sytuacją trzech wielkich koncernów motoryzacyjnych, które mają siedzibę w tym mieście – General Motors, Forda i Chryslera. Branża samochodowa, która przez wiele lat napędzała rozwój miasta, obecnie może doprowadzić do jego upadku.

Według najnowszych danych stopa bezrobocia w Detroit wynosiła w październiku 10,1 procent i była jedną z najwyższych w całych Stanach Zjednoczonych. Ta sytuacja może się paradoksalnie jeszcze pogorszyć, gdy amerykańscy kongresmeni zaakceptują plany ratunkowe dla branży motoryzacyjnej. Wszystkie warianty państwowej pomocy dla tzw. „Wielkiej Trójki” zakładają, że koncerny mocno zredukują zatrudnienie i płace.

Reklama

Najbardziej bolesne mogą się okazać cięcia w General Motors. Koncern według projektów amerykańskich parlamentarzystów, aby uzyskać państwową pomoc, będzie musiał ograniczyć zatrudnienie do 2012 roku o 30 procent, co oznacza 30 tysięcy zwolnionych osób.

"Poziom restrukturyzacji będzie dużo szerszy i dużo głębszy niż zakłada wiele osób. Branża zmagała się z trudnymi problemami w ostatnich dekadach, a to jest następna faza restrukturyzacji, która będzie dużo bardziej wymagająca." - mówi Paul Ballew, były analityk sprzedaży w GM.

Według Roberta Scotta z amerykańskiego Instytutu Polityki Gospodarczej, pracownicy branży samochodowej należą do najlepiej opłacanych grup zawodowych w Stanach Zjednoczonych. Dlatego zwolnienie jednego pracownika w tym sektorze odpowiada utracie 1,7 miejsc pracy z powodu odpowiedniego spadku siły nabywczej.

W ostatnich trzech latach producenci samochodów zwolnili już 100 tysięcy osób. Kolejne zwolnienia mogą być zagrożeniem nie tylko dla Detroit, ale również dla całej słabnącej gospodarki amerykańskiej.

Zapaść branży motoryzacyjnej oznacza, że straty ponosi również wiele innych sektorów gospodarki. Tracą poddostawcy, dealerzy samochodowi, rząd - z powodu spadku wpływów podatkowych, a nawet media, które są zależne od reklam słuchanych przez kierowców samochodów.