W ostatnich latach na świecie obserwowany jest silny wzrost popytu na jaja z wolnego wybiegu kosztem jaj z chowu klatkowego. Ta ciekawostka statystyczna daje sposobność przyjrzenia się temu, jak prawa ekonomii mogą być orężem w walce o lepsze traktowanie zwierząt.
ikona lupy />
Jajka - chów klatkowy - planowana rezygnacja z korzystania przez odbiorców instytucjonalnych (graf. Obserwator Finansowy) / Inne

Wyróżniamy cztery klasy jaj na półkach sklepowych: 3 (z chowu klatkowego), 2 (z chowu ściółkowego), 1 (z wolnego wybiegu) oraz 0 (ekologiczne). Jaja klasy 3 nazywamy jajami z chowu konwencjonalnego, a klas od 0 do 2 jajami z chowu alternatywnego. Podstawowe różnice pomiędzy klasami jaj można podsumować następującą zależnością: im wyższa cyfra, tym produkcja bardziej przemysłowa, a dzięki temu tańsza, lecz warunki życia kury gorsze.

To, której klasy jaja są zdrowsze, pozostaje kwestią dyskusyjną. Większość badań naukowych wskazuje, że nie występują istotne różnice pomiędzy wartościami odżywczymi jaj pochodzących z wolnego wybiegu i z chowu klatkowego (Anderson, 2011; Holt i in., 2011; Yenice i in., 2016). Z kolei Torde i in. (2013) uważają, że jaja z wolnego wybiegu mają lepsze właściwości odżywcze, między innymi zawierają więcej kwasów tłuszczowych omega-3. Hidalgo i in. (2008) twierdzą natomiast, że jaja z wolnego wybiegu odznaczają się gorszą jakością białka i szybciej się psują. De Reu (2005), Protais i in. (2003), Stanely i in. (2013) wykazali, że większa styczność kur ze środowiskiem zewnętrznym na wolnym wybiegu istotnie zwiększa ryzyko zakażenia jaj bakteriami. Bezsprzecznym jest jednak fakt, iż kurom żyje się lepiej na wolnym wybiegu niż w klatkach.

Szczęśliwsza kokosz daje zdrowsze jaja

Reklama

Choć spór naukowców na temat wyższości jaj z wolnego wybiegu nad jajami z chowu klatkowego pozostaje nierozstrzygnięty, to badania przeprowadzone wśród australijskich konsumentów wskazują, że główną motywacją osób kupujących jaja z wolnego wybiegu jest właśnie ich wyższa jakość (Bray i Ankeny, 2017). Szczególnie interesujący jest fakt, że zgodnie z wynikami tych samych badań troska o dobrostan kur w wyborach konsumenckich ma o wiele mniejsze znaczenie.

ikona lupy />
Jajka - struktura produkcji UE 2017(graf. Obserwator Finansowy) / Inne

Do takich samych wniosków doszedł (Yang, 2018), który analizował czynniki wpływające na skłonność tajwańskich konsumentów do płacenia wyższych cen za jaja z wolnego wybiegu. Wyniki jego badań wskazują, że konsumenci są gotowi zapłacić więcej za jaja z wolnego wybiegu, ponieważ uważają je za zdrowsze od jaj z chowu klatkowego, podczas gdy troska o dobrostan zwierząt nie ma istotnego wpływu na decyzje zakupowe. Stąd też powszechne przekonanie, iż szczęśliwa kura znosi zdrowe i smaczne jaja, stało się przyczyną gwałtownego wzrostu popularności jaj z wolnego wybiegu. Zjawisko to obserwowane jest już nie tylko w zamożnych krajach Europy Zachodniej, ale też w Polsce.

Coraz mniej klatek

Gwałtowny wzrost popularności jaj z wolnego wybiegu wśród konsumentów sprawił, że przestały być one produktem niszowym, dostępnym jedynie w sprzedaży bezpośredniej od rolników czy też w sklepach z żywnością ekologiczną, lecz znalazły się na półkach wszystkich większych sklepów, w tym dyskontów. Jednocześnie moda na jaja z wolnego wybiegu coraz silniej znajduje odzwierciedlenie w długoterminowych strategiach producentów żywności, sieci handlowych i restauracji. Coraz więcej z nich deklaruje chęć odejścia od stosowania jaj z chowu klatkowego.

Z jednej strony wynika to ze względów czysto PR-owych, z drugiej strony stanowi odpowiedź na oczekiwania konsumentów i umożliwia zwiększenie wartości dodanej, a w konsekwencji podniesienie marży. To z kolei wymusza na konkurencji, która nie chce zostać „poza rynkiem”, podjęcie podobnych działań. W konsekwencji: wśród firm, które zobowiązały się zaprzestania stosowania jaj z chowu klatkowego w najbliższych latach znalazły się globalne koncerny tj. Unilever, Mondelēz czy też Nestlé.

Tendencja widoczna jest również w Polsce. Zaprzestanie stosowania jaj z chowu klatkowego w najbliższych latach zadeklarowały m.in. Biedronka (dla produktów własnych) oraz Żabka. Choć ciężko oczekiwać, że chów klatkowy w najbliższej dekadzie odejdzie do przeszłości, to z uwagi na zmiany struktury popytu na jaja jego znaczenie będzie stopniowo maleć.

Więcej wolnego wybiegu

Zmiany w strukturze popytu na jaja znajdują odzwierciedlenie w ich produkcji. Zgodnie z danymi Komisji Europejskiej w 2017 r. ok. 20,3 proc. jaj wyprodukowanych w UE pochodziło z wolnego wybiegu (klasy 0 i 1) wobec 18,8 proc. w 2016 r. Liderem jest tutaj Wielka Brytania, gdzie udział ten wynosi 58,2 proc.

Wysoki udział wolnego wybiegu w produkcji widoczny jest również wśród pozostałych największych unijnych producentów jaj, takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania oraz Holandia, gdzie przekracza on 20 proc. Wyjątkiem są Hiszpania, Polska i Włochy, w których nadal nie widać wyraźnego dostosowania do zmian popytu, a udział wolnego wybiegu w produkcji jaj nie przekracza 10 proc. Można jednak oczekiwać, że dalszy wzrost popularności jaj z wolnego wybiegu, połączony z deklaracjami firm zapowiadających odejście od stosowania jaj z chowu klatkowego, wymusi zmiany w strukturze produkcji jaj w tych krajach.

Lekcja ekonomii z rynku jaj

Zachodzące w ostatnich latach zmiany na rynku jaj pokazują, jak skutecznym obrońcą zwierząt potrafi być konsument. W odniesieniu do rynku jaj okazuje się być on sprawniejszy od powstających przez wiele lat regulacji, mających na celu poprawę dobrostanu kur.

Co jest szczególnie interesujące, tym obrońcą zwierząt jest modelowy homo oeconomicus, maksymalizujący swoją użyteczność, która w tym przypadku zbiegła się z użytecznością zwierząt. Warto zwrócić uwagę, że jego postrzeganie jaj od szczęśliwej kury jako lepszych i zdrowszych nie jest poparte badaniami naukowymi, lecz panującym w społeczeństwie powszechnym przekonaniem. Prowadzi to do wniosku, że powiązanie dobrostanu zwierząt z wyższą jakością żywności i jej bezpieczeństwem, a tym samym kwestią kluczową dla konsumentów, może być jednym z najskuteczniejszych narzędzi na rzecz poprawy ich warunków życia. Tylko wtedy nasz homo oeconomicus będzie gotów zapłacić więcej za żywność, zwiększając dobrostan zwierząt.

Autor: Jakub Olipra, ekonomista w Credit Agricole Bank Polska, doktorant w Kolegium Analiz Ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.