Gazeta wskazuje, że chodzi o projekt Ministerstwa Obrony Narodowej, który ma być podstawą nowego planu mobilizacji gospodarki (PMG) - dzięki niemu firmy mają utrzymywać potencjał niezbędny na czas wojny czy pandemii.

Projekt - jak pisze "PB" - budzi sporo zastrzeżeń. "Niemal wszyscy przedsiębiorcy i wielu urzędników rządowych zwracają uwagę na zbyt niskie dotacje na pokrycie kosztów realizacji zadań na potrzeby państwa. Cześć z nich może być nierentowna, a dofinansowanie nie pokryje strat" - podkreśla gazeta.

W artykule zwrócono uwagę, że w projekcie przewidziano 2,8 mld zł dotacji dla zmobilizowanych firm do 2030 r. - to około 30 proc. potrzeb.

Niepokój Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) - jak czytamy - budzi np. "bezwzględny przymus realizacji zadania przez przedsiębiorcę, gdy moce produkcyjne, naprawcze lub usługowe" potrzebne do wykonania prac na rzecz bezpieczeństwa i obronności państwa pozyskał dzięki dofinansowaniu budżetowemu. Jak tłumaczy "PB" chodzi głównie o art. 10 projektu ustawy MON.

Reklama

"Przedsiębiorcy obawiają się, że otrzymując rządowe wsparcie finansowe związane ze zwalczaniem skutków pandemii albo dotacje na programy B+R, będą musieli realizować, nawet w czasie pokoju, nierentowne zadania zlecane przez urzędników" - wyjaśnia "Puls Biznesu".

Gazeta wskazuje, że wątpliwości ma także Ministerstwo Zdrowia. "Z przepisu art. 10 projektu ustawy a contrario wynika, że przedsiębiorca (z zastrzeżeniem wyjątków) może odmówić realizacji zadania. Jednakże przepisy projektu w żaden sposób nie określają, w jakim trybie i na jakim etapie taka odmowa może nastąpić ani jakie działania powinien podjąć właściwy organ w przypadku takiej odmowy" – napisał Waldemar Kraska, sekretarz stanu w MZ, w opinii do projektu, którą cytuje "PB".

Kraska podkreśla też - jak czytamy - że projekt nakłada na resort dodatkowe obciążenia finansowe, ale w budżecie nie przewidziano funduszy na ich pokrycie.(PAP)