„W okresie od 2021 do 2022 roku do Chin sprzedano 39,3 proc. kłód dębowych, jednocześnie w tym samym okresie wycięto o 24 proc. mniej dębów z niemieckich obszarów leśnych, zarządzanych w sposób zrównoważony” – wskazał Decker. „Zachowanie chińskiego rynku jest problematyczne. Uważamy, że nasze wartości jako producenta i pracodawcy są zagrożone i musimy dużo inwestować, aby pozostać konkurencyjnymi” – dodał Decker.

Jak podkreśla „Tagesschau”, sytuacja ta jest również problematyczna pod względem ekologicznym i ekonomicznym. Drewno z Niemiec jest wysyłane do Azji, gdzie jest przetwarzane i odsyłane z powrotem jako „materiał drewnopochodny, zapakowany w plastik”, wytwarzający po drodze duży ślad CO2.

Wg statystyk Stowarzyszenia Przemysłu Meblarskiego, w ubiegłym roku wyeksportowano 146 tys. metrów sześciennych drewna dębowego. W przypadku drewna bukowego, którego uzyskano łącznie 560 tys. metrów sześciennych, na eksport trafiło 46 proc. (255 tys. metrów sześciennych).

Stowarzyszenie wskazuje, że ogromny odpływ materiału z Europy do Azji jest dużym problem na niemieckim rynku. „Brak dostępności drewna jest obecnie największym wyzwaniem dla branży. Dlatego w ostatnich miesiącach doszło do ograniczeń produkcyjnych. Tartaki mają bezprecedensowe problemy z pozyskiwaniem drewna liściastego z lasów regionalnych do przetwórstwa krajowego” – podkreśliła szefowa Federalnego Związku Tartaków i Przemysłu Drzewnego, Julia Moebus.

Reklama

Jak dodał Denny Ohnesorge, dyrektor generalny Niemieckiego Związku Przemysłu Drzewnego, Unia Europejska jest obecnie stosunkowo podatna na zakłócenia w handlu. „W obszarze wyrobów z drewna, przetworzonych produktów naturalnych i przemysłowych, UE tradycyjnie wyznaje filozofię otwartych rynków. UE jest praktycznie jedynym dużym blokiem handlowym na świecie, bez znaczących ograniczeń eksportowych na surowce” – zauważył Ohnesorge.

Jak wskazał Decker, jeśli sytuacja na rynku zaopatrzenia w surowce drzewne nie ulegnie zmianie, będzie to oznaczać trudności produkcyjne dla przemysłu meblarskiego z poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi, a klienci będą musieli się przygotować na coraz dłuższe terminy dostaw. (PAP)