Pragnę przybliżyć opowiadającą o wodzie książkę polskiego reportera Szymona Opryszka „Woda. Historia pewnego porwania”. Książka będąca reportażem jest z pewnością formą rzadko spotykaną na łamach „Obserwatora Finansowego”, ale właśnie ona może stanowić wstęp do bardziej ekonomicznej dyskusji na temat wpływu gospodarki na kryzys wodny i oddziaływań braku wody na gospodarkę. Ponadto daje możliwość wysłuchania głosu zaangażowanych w sprawę, co w innych gatunkach literackich niż reportaż nie jest możliwe.

Praprzyczyna

Kryzysy wodne w innych częściach świata wpływają również na Polskę, także tam, gdzie tego się nie spodziewamy.

Reklama

Opryszek w swojej działalności zajął się badaniem sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Poszukując przyczyn niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka, takich jak celowe działania reżimu w Mińsku czy zaangażowanych przemytników, podążył śladem dominującej grupy docierającej do granicy, jaką są Irakijczycy. Szukał odpowiedzi, co kierowało ich decyzją o wyjeździe w nieznane. Woda okazała się, jak określa to Opryszek, „praprzyczyną”. Przytacza fragmenty wiadomości z regionu, donoszące o stratach ekonomicznych wywołanych suszą, najniższym poziomie wód na jednej z zapór od lat 60., a nawet braku wody. W swoich wywiadach przedstawia rolników, którzy w wyniku pustynnienia terenów byli zmuszeni porzucić ziemię. Także władze centralne odgórnie ograniczają uprawy ze względu na braki tego zasobu. Co jeszcze bardziej obrazuje dramatyzm sytuacji, przywołuje on informacje o powrocie przez Syryjskich Kurdów do starodawnych rytuałów deszczu. W Iraku dochodzi do temperatury powyżej 50 st. Celsjusza, coraz częstszych susz i wysychania jezior. Kolejne lata nie zapowiadają poprawy sytuacji, a definitywne pogorszenie. Determinuje to całą gospodarkę, a tym samym indywidualne decyzje jednostek o dalszej przyszłości, które bezpośrednich przyczyn swojej nowej drogi nie upatrują w niedoborze wody. Nie dotyczy to tylko migracji do innych krajów czy kontynentów, ale głównie migracji wewnętrznej, która też ma swoje konsekwencje, a jest mniej zauważalna.

Banałem jest stwierdzenie, że woda jest kluczowa dla funkcjonowania gospodarek w każdym niemal sektorze, jednakże podejmując decyzje często nie jest brana pod uwagę, szczególnie jeśli nie wymaga tego prawo. Z jednej strony, jak wskazuje Fundacja We Are Water, „Kryzys klimatyczny wyraża się poprzez wodę. Susze, powodzie, pustynnienie, topnienie lodu…”. Z drugiej, reportaż udowadnia, że za kryzysem wodnym nie stoi tylko ocieplanie klimatu, ale też konkretne działania człowieka. Właśnie przez zmiany klimatyczne temat wody wymaga szczególnej uwagi, który jest związany z rolnictwem, przemysłem, a także wytwarzaniem energii.

Bohaterowie Opryszka działający na rzecz ochrony wody różnymi sposobami i na różnych kontynentach, wskazują, że aby zrozumieć narastający problem i go rozwiązać, trzeba zmienić perspektywę.

Rolnictwo

Bez wody nic nie wyrośnie. Uprawa roślin konsumuje zgodnie z danymi około 70 proc. zasobów wodnych. Brak wody, co niestety zaczyna być widoczne również w Polsce, wpływa na urodzaj, a tym samym na ceny żywności, co ma dalsze następstwa natury społecznej.

Jednym z zagrożeń są intensywne uprawy, które potrzebują ponadprzeciętnego nawadniania, a w efekcie prowadzą do wysuszania terenów. Opryszek opisuje plantacje awokado w Meksyku, który jest jednym z głównych producentów na świecie. Wybory konsumenckie, niekiedy moda i ciągle rosnący popyt na ten owoc, szczególnie w zamożniejszych krajach, wpływają na dostęp do wody w tych państwach, które de facto wyboru nie mają. Pomijając kwestie zaangażowania grup przestępczych w uprawy awokado ze względu na wysokie zyski (przejmowanie ich siłą od rolników i karczowanie lasów), autor wskazuje też na to, że „do nawadniania jednego hektara upraw potrzeba aż 100 tys. litrów wody dziennie. Produkcja kilograma pochłania 600 litrów wody – to około 15 razy więcej niż przy kilogramie pomidorów”. Kopane są nielegalne studnie i coraz więcej korzysta się z wód głębinowych. Wody może zacząć brakować. Jeden z rozmówców wskazuje na hipokryzję osób z Zachodu, spożywających awokado, próbujących jednocześnie uświadamiać lokalne społeczności o roli tego surowca. To studium przypadku dowodzi jak istotne jest świadome zarządzanie uprawami, w tym wyborem odpowiednich roślin.

Przemysł

Innym aspektem, również oczywistym, jest dbanie o jakość wód przez przemysł. Nieprawidłowe oczyszczanie ścieków, zanieczyszczenia odprowadzane przez wszelkie zakłady, spływają bezpośrednio lub przez nieszczelne rury (co nie jest rzadkością), przechodząc przez kolejne warstwy ziemi zatruwają wody głębinowe, ale też wody gruntowe. Skutki jakie odczuwają społeczeństwa nie wymagają komentarza. Pojawia się jednak potencjał w ponownym wykorzystaniu tej zanieczyszczonej wody i przywrócenie jej do obiegu.

Kolejnym wyzwaniem jest sektor wydobywczy, który obrazuje opisana w książce sytuacja w Chile, gdzie 63 proc. wykorzystywanej wody pobiera się z głębi ziemi, co pogłębia kryzys wodny. Pojawiają się analizy naukowe dowodzące, że aktywność ta powoduje obniżanie się wody w warstwach wodonośnych, wzmagając tym samym wysychanie gleby. W dalszej perspektywie powoduje to zwiększenie ryzyka błotnych powodzi i osuwisk. Tego typu zanieczyszczenia wpływają nie tylko na tamtejszą lokalną społeczność (tj. brak jakiegokolwiek dostępu do wody pitnej), ich uprawy, ale na całe środowisko. Dotyczy to też innych krajów. Opryszek przedstawia także wiele innych przykładów zanieczyszczeń wód spowodowanych przez kopalnie o tragicznych skutkach.

W przypadku Polski sam przemysł węglowy wykorzystuje 64 proc. ogólnego zużycia wody w kraju, co jest światowym rekordem. Jak zaznacza autor książki, jest to nie tylko związane z samym wydobyciem, ale też chłodzeniem elektrowni bazujących na tym surowcu.

Darmowa energia?

Woda jest wykorzystywana jako źródło energii, uważanej ponadto jako zielone źródło. Zmieniając perspektywę, może przybrać też inne barwy. W Chinach znajduje się połowa megatam. Zasób ten jest bezpośrednio połączony z innymi sektorami gospodarki. To właśnie w Państwie Środka tamy na Jangcy i Mekongu doprowadziły do wymarcia ryb, a tym samym klęski rybołówstwa w Kambodży i Laosie, powodując przełożenie aktywności gospodarczej na przemysłową hodowlę zwierząt. Jak zauważa Opryszek, prowadzi to do zwiększenia ilość wytwarzanego CO2, choć w Chinach się zmniejsza. Utrata źródła, nie tylko zarobku przez lokalne społeczności, ale i pożywienia nie jest wyjątkiem od reguły gdy badamy wpływ zapór wodnych.

Książka stawia tezę, że największym czynnikiem wpływającym na budowę tam jest Bank Światowy postrzegający je jako zyskowne inwestycje. Reportaż wskazuje, że w drugiej połowie dwudziestego wieku, instytucja ta była ich największym źródłem finansowania na świecie – przeznaczono 50 mld dol. na budowę 500 zapór w 92 państwach. W tym aspekcie warto również zastanowić się nad paradygmatem postrzegania tych konstrukcji. Okazuje się, że koszt ich budowy przewyższa wytwarzaną energię, jak podaje Niezależna Światowa Komisja ds. Zapór. Co więcej, energia, która miała okazać się tańsza, taką nie jest, co pokazuje przykład wzrostu jej cen w Brazylii.

Budowanie tam ma jeszcze jeden element – geopolityczny. Za ich pomocą można kontrolować ilość wody w sąsiednich krajach, a tym samym wpływać na nie (np. Etiopia – Egipt, Iran i Turcja – Irak). Może być stosowane jako środek nacisku, a nawet jako broń. Idąc śladem wskazanym w reportażu, okazuje się, że zgodnie z danymi Pacific Institute, tylko w ostatnich trzech latach (od 2020 r. do teraz) istnieją 202 konflikty związane z wodą.

Perspektywa zmienia się również, gdy uświadomimy sobie, że sektor technologiczny też potrzebuje wody, szczególnie przy funkcjonowaniu (chłodzeniu) centrów danych. Centrum średniej wielkości wymaga w ciągu roku 350 mln litrów tego surowca. Więcej wytwarzanych danych, na czym opiera się cała strategia biznesowa, zużywa też coraz więcej wody. Rozmówczyni Opryszka, profesor Mel Hogan, zastanawia się, czy długofalowo nie pojawi się problem z przyznawaniem pierwszeństwa dostępu do surowca między zapewnieniem ciągłości technologiom a ludźmi.

Aspektów wymagających przeanalizowania problematyki jest więcej. Dostęp do bieżącej wody wzmaga nierówności społeczne. Nie jest rzadkością, że nawet w wielkich stolicach państw rozwijających się, część populacji uzależniona jest od cystern samochodowych. Opryszek podaje statystyki, zgodnie z którymi zasób ten dostarczany przez cysterny w Bombaju jest 52 razy droższy niż dostarczany wodociągami, w Karaczi – 29 razy. Najczęściej to najubożsi są uzależnieni od tych dostaw, gdyż majętni mają ją w kranach.

Ćwiczenia ze zmiany perspektyw

Autor książki nie podaje gotowych sposobów na zażegnanie kryzysu. Oddaje głos przedstawicielom lokalnych społeczności, którzy nie tylko celnie określają przyczyny zmniejszających się zasobów wodnych, ale także podejmują działania do jego zahamowania. Choć tego nie podaje, to może zmianą perspektywy na kryzys jest już samo baczne obserwowanie natury i przekształceń, które powodują decyzje ekonomiczne człowieka?

Rozmówcy Opryszka muszą przetrwać i zarabiać, ale też uwidacznia się w ich działaniu partnerskie podejście do natury. W jednym z meksykańskich rezerwatów bohater reportażu zaobserwował korelację wycinania drzew dla celów ekonomicznych z obniżaniem się poziomu wód. W następstwie, społeczność lokalna zaczęła sadzić lasy, które następnie zatrzymują wodę w warstwach wodonośnych, a tym samym zwiększają jej zasoby.

Inną próbą zmiany systemu są przypadki nadania osobowości prawnej na przykład konkretnym rzekom, co uczyniły w 2017 r. Nowa Zelandia i Indie. Pozwala to na szersze możliwości występowania na drodze sądowej w celu ochrony wody.

Książka „Woda. Historia pewnego porwania” warta jest przeczytania. Widać szeroką wiedzę autora, dogłębne analizy i ponadprzeciętny nakład pracy, w tym przeprowadzanie wywiadów na różnych kontynentach, szukanie powiązań i umiejętności pisarskie. Chcąc jednak złapać w siatkę na motyle (będących motywem przewodnim książki) dużą ilość odmiennych problemów i historii, spowodowało to, że się wysypują, nie tworząc w pełni spójnej całości. Rozumiem podejście autora – chciał wskazać na wieloaspektowość kryzysu wodnego, dotykającego wielu płaszczyzn społecznych, gospodarczych i odmiennych regionów, co także wskazuje na jego zaangażowanie w sprawę i próbę wpłynięcia na czytelnika.

Autorka wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której pracuje.

Katarzyna Zarzecka
ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl