W nocy ze środy na czwartek przedstawiciele krajów członkowskich UE i Parlament Europejski porozumiały się ws. regulacji dot. rynku mocy. Elektrownie, w których emisje przekraczają 550 gr CO2 na kWh, nie będę mogły korzystać ze wsparcia państwa w ramach tego rynku po 1 lipca 2025 r.

Negocjacje w imieniu państw członkowskich UE prowadziła prezydencja austriacka. Po drugiej stronie stołu siedzieli przedstawiciele Parlamentu Europejskiego. Udało im się porozumieć ws. ostatecznego kształtu dyrektywy i rozporządzenia dotyczących energii elektrycznej. Te dwa dokumenty będą miały duży wpływ na przyszłość rynku energii elektrycznej UE.

Rozporządzenie określa zasady, na jakich państwa członkowskie mogą ustanowić tzw. rynek mocy, czyli mechanizm wsparcia dla elektrowni i firm energetycznych.

Powołanie go do życia wynika z tego, że ceny hurtowe energii są na tyle niskie, iż nie pozwalają na inwestowanie - nie dają zarobić na spłatę kredytu na budowę nowej elektrowni. Ponieważ inwestycje w nowe bloki wytwórcze są nieopłacalne, wraz z zamykaniem najstarszych jednostek pojawia się groźba, że w ich miejsce nie powstaną nowe i w pewnym momencie dostawy prądu będą niewystarczające.

Rynek mocy wprowadza zatem wsparcie pieniężne dla elektrowni za to, że przez określony w kontrakcie czas, na wypadek np. niedoboru energii, będą dysponować odpowiednią mocą, czyli będą mogły dostarczyć brakującego prądu. Firmy energetyczne dysponujące takim dodatkowym źródłem dochodów miałyby potencjalnie sfinansować modernizację albo budowę nowych bloków.

Reklama

Z polskiej perspektywy jedną z kluczowych spraw w trakcie negocjacji nowych przepisów w Brukseli był zapis o wprowadzeniu limitu emisji CO2 dla wspieranych z publicznych pieniędzy elektrowni w ramach rynku mocy. Problem polegał na tym, że Komisja Europejska zaproponowała, by wszelkie bloki energetyczne, które miałyby korzystać ze wsparcia w ramach tego mechanizmu, spełniały wyśrubowane normy środowiskowe.

Te normy to przede wszystkim limit emisji w wysokości 550 gr CO2 na kilowatogodzinę (kWh) energii elektrycznej produkowanej z paliw kopalnych, który zgodnie z przyjętym kompromisem znajdzie się w rozporządzeniu.

Zawarte w nocy z wtorku na środę porozumienie przewiduje, że nowe elektrownie, które emitują więcej niż 550 gr CO2 na kilowatogodzinę (kWh) energii elektrycznej i które zaczną komercyjnie działać po wejściu w życie rozporządzenia w 2019 r., nie będą mogły uczestniczyć w mechanizmach mocowych. Nie będą mogły więc skorzystać ze wsparcia państwa.

Natomiast istniejące elektrownie emitujące więcej niż 550 gr CO2 na kWh i więcej niż 350 kg CO2 średniorocznie na każdy zainstalowany kW mocy będą mogły uczestniczyć w tych mechanizmach do 1 lipca 2025 r. Chodzi o te bloki, które zaczęły działać przed wejściem w życie rozporządzenia.

Co to oznacza? "Tyle, że subsydia dla energetyki węglowej będą możliwe tylko do 1 lipca 2025 roku" - powiedziała PAP w nocy osoba odpowiedzialna za negocjacje z ramienia Rady UE. Do tego czasu możliwe będzie wsparcie państwa dla istniejących bloków. Dla polskiej energetyki, która jest oparta na węglu, to niezwykle ważna informacja. Kraje członkowskie wcześniej chciały, żeby tą datą graniczną był 2030 r.

Taki kształt rozporządzenia ma – jak informuje jeden z negocjatorów – przyczynić się do dekarbonizacji sektora energetycznego UE. "Nowe przepisy pomogą UE osiągnąć cele klimatyczne i jednocześnie gwarantują bezpieczeństwo inwestycji dzięki klauzuli praw nabytych dla kontraktów mocowych, które zostały zawarte przed 31 grudnia 2019 r." – wskazało źródło.

Zdzisław Krasnodębski (PiS), jeden z wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego, wychodząc w nocy z negocjacji, w których brał udział, powiedział PAP, że z polskiego punktu widzenia ważne jest właśnie to, że wszelkie kontrakty, które będą podpisywane w ramach rynku mocy do końca 2019 r., będą wyjęte z ograniczeń regulacji. "To bardzo ważne z punktu widzenia polskiej energetyki. Przez cały 2019 r. będzie można zawierać kontrakty, które nie będą podlegać pod limity" – wskazał.

Drugim przyjętym dokumentem jest dyrektywa w sprawie energii elektrycznej. W wynegocjowanym kształcie przyznaje ona więcej praw konsumentom, jednocześnie chroniąc wrażliwych klientów.

Wrażliwi klienci, czyli najbiedniejsze gospodarstwa domowe, będą nadal chronieni dzięki temu, że państwa członkowskie będą mogły nadal stosować ceny regulowane dla tej grupy społecznej. Dyrektywa pozwoli również państwom członkowskim na stosowanie interwencji w ustalaniu cen na dostawy energii elektrycznej dla innych gospodarstw domowych i mikroprzedsiębiorstw w okresach przejściowych, by zagwarantować ustanowienie konkurencji między dostawcami, jak i w efekcie konkurencyjnych cen detalicznych.

Nowe przepisy zakładają również, że w przyszłości klienci będą mogli sprzedawać samodzielnie wytwarzaną energię elektryczną. Dyrektywa gwarantuje również, że klienci będą mieli dostęp do narzędzi pozwalających na porównywanie cen, inteligentnych liczników i dynamicznych umów cenowych na energię elektryczną. Do 2026 r. Europejczycy będą mogli zmienić dostawców energii elektrycznej w ciągu 24 godzin.

Porozumienia w sprawie rozporządzenia i dyrektywy zostaną w następnym kroku omówione przez ambasadorów krajów członkowskich przy UE. Żeby weszły w życie, muszą jeszcze zostać formalnie zaakceptowane przez Parlament Europejski i Radę UE.