Mołdawska głowa państwa wyjaśniła, że nie jest zdeterminowana, aby za wszelką cenę utrzymywać dostawy taniego rosyjskiego gazu ziemnego i negocjować je na warunkach postawionych przez Kreml.

"Nie zamierzam sprzedawać kawałka naszego kraju tylko po to, aby przez pół roku mieć tańszy gaz" - stwierdziła prezydent Maia Sandu w wypowiedzi przytaczanej w czwartek przez krajowe media.

Prezydent Mołdawii zaznaczyła, że nie pojechała do Moskwy, aby negocjować nową umowę gazową na lepszych warunkach z powodu troski o suwerenność państwa. Dodała, że jej kraj nie jest zainteresowany długoterminową umową na dostawy gazu od rosyjskiego koncernu Gazprom i nie da się szantażować, choć nadchodząca zima "może być ciężka". "Wszyscy się przygotowują na jej nadejście. My również musimy być gotowi" - powiedziała Sandu.

Mołdawskie władze, które po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę ogłosiły poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw gazu ziemnego, w czerwcu zapowiedziały, że spodziewają się, iż Gazprom wypełni zawarty w październiku ub.r. kontrakt na dostawy surowca. Oczekują, że rosyjski koncern będzie kierował gaz do Mołdawii do wiosny 2023 r.

Reklama

Marcin Zatyka (PAP)