W środę podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział specjalny pakiet dla przedsiębiorstw energochłonnych. Sprecyzował, że pomoc miałaby trafić do co najmniej kilkuset przedsiębiorstw - dużych, średnich i największych, w tym także tych, które produkują nawozy.

W wywiadzie w Polsat News rzecznik rządu przekazał, że w piątek projekt ws. wsparcia przemysłów energochłonnych powinien być finalizowany. "Chcemy dziś ten projekt domykać. Nie wiem, czy dziś będziemy to komunikować, jeśli chodzi o rozwiązania, ale minister (rozwoju i technologii, PAP) Waldemar Buda dostał zadanie, by dziś sfinalizować prace w tym zakresie" - powiedział Müller.

Poinformował, że będzie to pakiet skierowany do firm, które mają największe zużycie energii elektrycznej czy gazu, jak huty, producenci nawozów i producenci żywności. "To jest kilka miliardów złotych, które dodatkowo trafi do tych firm poprzez pomoc częściowo wyrównującą ceny energii elektrycznej czy gazu" - przekazał rzecznik rządu.

Pytany, czy będzie też wsparcie dla małych firm, jak piekarnie czy restauracje, Müller odparł: „szukamy tu też rozwiązań, ale rozwiązanie główne jest w UE". "Nie jest sztuką, byśmy teraz dopłacali z budżetu państwa pieniądze do przedsiębiorstw, pomimo że regulacje unijne w głupi sposób powodują, że ceny energii elektrycznej są wysokie. Trzeba te głupie regulacje dotyczące tzw. ceny krańcowej zmienić i zamrozić ceny ETS. To jest rozwiązanie" - powiedział Müller.

Reklama

Powtórzył też, że rząd nie planuje wprowadzenia przymusowych redukcji zużycia energii w gospodarstwach domowych. Oznajmił, że premier dał natomiast wytyczne, by urzędy administracji publicznej ograniczyły zużycie energii, np. zweryfikowały, czy oświetlenie czy jakieś urządzenia są niepotrzebnie włączone.

Müller: Zachęcam związkowców, aby wspólnie z nami naciskać na KE ws. zmian regulacji wpływających na ceny energii

Podzielam opinię, że ceny energii są za wysokie i zachęcam, żeby wspólnie naciskać na Komisję Europejską ws. zmiany regulacji dotyczących m.in. ceny krańcowej oraz systemu ETS - powiedział w piątek rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do postulatów Śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Śląsko-dąbrowska Solidarność ogłosiła w środę pogotowie protestacyjne związane z coraz trudniejszą sytuacją finansową gospodarstw domowych i drastycznym pogorszeniem się kondycji przedsiębiorstw. Od rządu domagają się działań, które doprowadzą do obniżenia cen energii.

"My się zgadzamy z tym, że ceny energii są za wysokie, tylko ważne jest to, w jaki sposób można to zmienić" - podkreślił Müller w Polsat News, pytany jak rząd podchodzi do postulatów i problemów, które zgłaszają związkowcy. "Wiem, że to jak mantra może brzmieć w tej chwili, ale powtarzam, że są dwa teraz mechanizmy, na które my, jako Polska możemy mieć wpływ, to jest ta cena krańcowa, regulacja unijna i system ETS". "I dlatego tak o tym głośno mówimy, ponieważ te dwie zmiany w znaczący sposób zmieniłyby ceny energii w Europie" - zaznaczył.

Na uwagę, że szef związkowców ze śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz mówi, że "jeśli rząd coś z tym nie zrobi, to jesień będzie gorąca, że czekają nas wtedy strajki w Warszawie", rzecznik rządu odparł: "Podzielam opinię pana przewodniczącego Kolorza co do wysokości cen energii, zachęcam, żeby wspólnie z nami również naciskał na Brukselę, żeby zmienić te regulacje, które są najbardziej palące i najbardziej ograniczające możliwości elastycznego funkcjonowania w tym zakresie" - oświadczył Müller.

Według Solidarności, działania pomocowe rządzących wdrażane do tej pory mają charakter doraźny i w rzeczywistości napędzają inflację. Związkowcy wysunęli propozycje własnych rozwiązań systemowych, które - jak uważają - sprawią, że ceny energii będą „realne, normalne, niskie”, także dla przedsiębiorstw. Ogłoszony przez „S” stan pogotowia protestacyjnego obowiązuje na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. Na razie będzie polegał na oflagowaniu zakładów i akcji informacyjnej.

Szef śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz powiedział podczas środowej konferencji prasowej, że ludziom żyje się coraz gorzej, a głównym tego powodem są rosnące ceny energii. „Wszystkie dotychczasowe działania rządowe, która teoretycznie mają spowodować, że ustabilizuje się inflacja, że ceny energii nie będą w takim oszalałym tempie rosły, jak rosną, są działaniami doraźnymi. Nie ma tutaj w naszej ocenie żadnych rozwiązań systemowych, które dawałyby stabilizację dla nas jako dla zwykłych ludzi, dla obywateli Śląska, Rzeczypospolitej, ale co jest też niezmiernie ważne, nie dają one też stabilizacji, a wręcz przeciwnie – dają olbrzymi niepokój wśród przedsiębiorstw funkcjonujących na Śląsku” – powiedział związkowiec, dodając, że wielu firmom zagraża likwidacja.

Związkowcy skierowali do rządu kilka postulatów, których celem jest obniżenie cen energii, i czekają do połowy października na reakcję, zapowiadając dalsze działania protestacyjne. Chcą m.in., by została uchwalona ustawa zawieszająca obligo giełdowe, czyli obowiązek sprzedaży energii elektrycznej przez giełdę. Według związkowców dzięki temu cena energii mogłaby spaść o połowę, a same zmiany można i trzeba wprowadzić natychmiast. Domagają się też powołania specjalnej instytucji, która mogłaby kupować energię i później sprzedawać ją firmom i obywatelom.

Śląsko-dąbrowska „S” żąda ponadto od premiera Mateusza Morawieckiego, by już na najbliższym szczycie europejskim zdecydowanie domagał się zawieszenia systemu unijnego handlu emisjami (ETS). Jak mówił Kolorz, dzięki temu cena energii w Polsce spadłaby o ok. 280 zł za MWh. „Wierzę w to, że Mateusz Morawiecki ma dobrą wolę, ale chciałbym zobaczyć przedstawicieli polskiego rządu, którzy wreszcie walną pięścią w stół i powiedzą: zawieście ten system” – podkreślił Kolorz.

Szef śląsko-dąbrowskiej „S” podkreślił, że jeśli do połowy października te postulaty nie zostaną spełnione, to najpierw odbędzie się akcja protestacyjna przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim w Katowicach, a później związkowa manifestacja w Warszawie.

kmz/ je/