Ponad 100 kantorów w całej Polsce uzyskało nieproporcjonalnie duże subwencje. Stało się tak, ponieważ zgłosiły się po pieniądze nie jako mikro-, ale jako małe i średnie przedsiębiorstwa. By znaleźć się w tej grupie – która może liczyć na znacznie większą pomoc – trzeba wykazać odpowiednio wysokie obroty lub sumę bilansową.

Wszystko rozbija się o definicję obrotów: w kantorach księgowo może to być wartość sprzedanych walut, ale ekonomicznie przychodem jest tylko marża (spread) pomiędzy kursem skupu i sprzedaży danej waluty. „Nadmiarowa” pomoc to konsekwencja wpisania we wniosku przychodów odpowiadających całkowitej wartości transakcji.

– System działa bardzo sprawnie. Składając podanie, trzeba było załączyć jednolite pliki kontrolne, które składa się w skarbówce. Jeśli one się zgadzały i spadek obrotów był wystarczająco duży, po paru dniach na konta właścicieli kantorów wpływało od jednego do nawet trzech milionów złotych – tłumaczy DGP prawnik związany z branżą. 10 czerwca PFR stwierdził, że istnieje ryzyko zawyżania obrotu oraz sumy bilansowej przez 117 kantorów i zażądał od nich zwrotu pieniędzy. Wstrzymał też kolejne wypłaty.

  • CAŁY TEKST W ŚRODOWYM WYDANIU DGP
Reklama