„Przemówienie (Bidena w Warszawie) było ciepłe wobec kraju-gospodarza, pełne empatii dla odpornego narodu ukraińskiego i stanowcze wobec rosyjskiej inwazji” – zauważył dziennik. Według gazety Biden powrócił do klasycznego motywu w przemówieniach zagranicznych sprzed ery Donalda Trumpa, akcentując słowo „wolność”.

„Usłyszeliśmy retorykę przypominającą Ronalda Reagana, dość czarno-białą, z zimnowojennym wydźwiękiem” – powiedział Michał Baranowski, szef warszawskiego biura German Marshall Fund, cytowany przez „Le Monde”. „Fakt, że Biden pojechał do Kijowa, że podkreślał, iż konflikt dotyczy nie tylko regionu wskazuje, że porażka Ukrainy byłaby również porażką jego i Stanów Zjednoczonych” – dodał.

Jak podkreśla dziennik, od roku amerykańskie wsparcie wojskowe dla Ukrainy systematycznie się zwiększa. „Waszyngton zawsze jednak uważał, by uniknąć ryzyka rozlania się konfliktu poza granice Ukrainy. Nie ma więc mowy o zachęcaniu do ukraińskich atakach w głąb terytorium Rosji ani, przynajmniej na razie, o dostarczaniu Kijowowi samolotów bojowych” – zauważa gazeta.

Według „Le Monde” Biden patrzy na amerykański wysiłek w perspektywie długoterminowej. „Wie, że w 2023 roku skończą się dwie rezerwy: po stronie ukraińskiej jest to amunicja, a po stronie rosyjskiej - rezerwy ludzkie”.

Reklama

Ponadto wybory prezydenckie w USA w 2024 roku stawiają znak zapytania co do przyszłości amerykańskiego zaangażowania – pisze dziennik.

mrf/ tebe/