Rzeczywistość nie oszczędzała gospodarki w ostatnich latach. Gdy ta regenerowała siły po dwóch kryzysach – finansowym z 2008 r. i późniejszym kryzysie strefy euro – i zaczynała powoli odzyskiwać równowagę, uderzyły w nią kolejne potężne ciosy. Pierwszym była pandemia COVID-19, gdy za sprawą lockdownów, które miały przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii, gospodarki na świecie zamarły i musiały się zmagać z załamaniem łańcuchów dostaw. Drugim ciosem była rosyjska agresja na Ukrainę ze wszystkimi tego ekonomicznymi skutkami – kryzysem energetycznym i gospodarczym i konsekwencjami kolejnych pakietów sankcji wymierzonych przeciwko Rosji.

Te turbulencje w naturalny sposób nie ominęły – bo i nie mogły ominąć – Polski. A mimo to przeszła ona przez te trudne czasy niemal bez zakłóceń, udało się uniknąć wielkich upadłości firm i wzrostu bezrobocia. Stało się tak m.in. dzięki temu, że mamy stabilny system finansowy i gospodarka nawet w najtrudniejszym otoczeniu zewnętrznym mogła liczyć na niczym niezakłócone finansowanie.

Bez wstrząsów

Instytucjom odpowiedzialnym za stabilność systemu finansowego, takim jak Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego czy Bankowy Fundusz Gwarancyjny, udało się uchronić go przed wstrząsami i zachować kluczowy dla jego funkcjonowania czynnik – zaufanie. Firmy mogły zawsze liczyć na finansowanie, a klienci banków zawsze mieli pewność, że ich oszczędnościom nic nie grozi.

Mimo skrajnie niesprzyjającego otoczenia makroekonomicznego udało się uniknąć niekontrolowanej upadłości banków. W czterech odnotowanych w ostatnich latach przypadkach problemy zakończyły sprawne działania Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W pierwszej połowie 2020 r. Bank Spółdzielczy w Przemkowie trafił pod skrzydła SGB-Banku, a Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Sanoku został poddany restrukturyzacji z użyciem banku pomostowego.

Z mapy polskiej bankowości zniknęły wprawdzie Idea Bank i Getin Noble Bank, ale ich kłopoty były jednak w mniejszym stopniu spowodowane przez czynniki zewnętrzne, a w większym przez politykę głównego akcjonariusza. Procesy restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji tzw. resolution (mechanizm ten wprowadzono na poziomie UE po kryzysie finansowym 2008 r.) sprawiły, że jeden bank został przejęty przez Bank Pekao, drugi przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny i konsorcjum ośmiu banków komercyjnych oraz przekształcony w VeloBank. Oszczędności klientów nie były ani przez moment zagrożone. Zostało utrzymane zaufanie do systemu finansowego.

ikona lupy />
Materiały prasowe

Gotówki nie zabrakło

W specjalnym wydaniu raportu o stabilności systemu finansowego poświęconym wpływowi epidemii koronawirusa („Raport o stabilności systemu finansowego. Wydanie specjalne: skutki pandemii COVID-19”) NBP pokazał, jak wyglądała reakcja Polaków – na początku pandemii nastąpił gwałtowny wzrost zapotrzebowania na gotówkę – ludzie wypłacali swoje oszczędności z banków oraz z funduszy inwestycyjnych. Najgorzej było w połowie marca 2020 r., potem sytuacja się z tygodnia na tydzień stabilizowała, nastroje się uspokajały i mniej więcej od połowy maja wszystko wróciło do normy. Zaprezentowane w raporcie zachowania Polaków w obliczu wywołanej pandemią niepewności i reakcje władz monetarnych robiły wrażenie. Od początku marca do końca maja w obiegu przybyło 54 mld zł pieniądza gotówkowego. „W marcu stwierdziliśmy ogromny wzrost zapotrzebowania uczestników rynku na gotówkę. Mieliśmy run na bankomaty, na okienka bankowe. Popyt na pieniądz materialny wzrósł o 24 proc. Zaspokoiliśmy ten popyt” – mówił w Sejmie prof. Adam Glapiński, prezes NBP, prezentując sprawozdanie z działalności banku centralnego. Jak wynikało z jego wypowiedzi, bank centralny elastycznie reagował na sytuację. „W szczególności był popyt na banknoty 100 i 200 zł. Ze względu na ich okresowy brak, zaczęliśmy wprowadzać banknot 500 zł” – dodał profesor Glapiński.

Nastąpiło chwilowe zmniejszenie płynności sektora bankowego, które w ocenie NBP nie zagrażało jednak stabilności systemu ani nawet poszczególnych instytucji. „W niektórych oddziałach banków i bankomatach pojawiły się przejściowe kłopoty operacyjne związane z opóźnieniami w dostawie gotówki z centrów logistycznych banków i firm obsługujących gotówkę. Sytuacja po kilku dniach się ustabilizowała i kwoty wypłat się zmniejszyły, ale nadal utrzymywały się na wyższych poziomach” – komunikował wówczas NBP.

NBP wskazywał, że widząc, co się dzieje, podjął odpowiednie działania, mające na celu zagwarantowanie niezakłóconych wypłat gotówki. Same banki w związku z tym zwiększały odpowiednio środki utrzymywane na rachunkach w NBP. To pozwoliło opanować sytuację.

Podobne zjawisko miało miejsce dwa lata później, kiedy 24 lutego 2022 r. wojska rosyjskie wkroczyły do Ukrainy. Wojna tuż za wschodnią granicą ponownie skłoniła Polaków do wypłat gotówki. Tym razem niepokój był mniejszy i trwał krócej, chociaż początki wyglądały dramatycznie. 28 lutego 2022 r. banki pobrały z NBP rekordowe 12,5 mld zł, ponad dwukrotnie więcej niż 13 marca 2020 r., czyli kilka dni po wystąpieniu pierwszego przypadku COVID-19 w Polsce, który to dzień był dotychczasowym szczytem zapotrzebowania na pieniądz gotówkowy.

„W związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na gotówkę Narodowy Bank Polski informuje, że posiada zapasy w pełni umożliwiające pokrycie zapotrzebowania klientów banków na pieniądz gotówkowy. Wszystkie zamówienia banków realizowane są bez limitów wartościowych, w pełnej strukturze nominałowej, na terenie całego kraju” – uspokajał NBP.

I nie były to czcze deklaracje. Pieniędzy w bankomatach znowu nie zabrakło, chociaż w lutym i marcu wartość gotówki w obiegu (poza kasami banków) wzrosła o prawie 34 mld zł. Polacy nadal mieli pewność, że ich oszczędności są niezagrożone i zawsze będą dla nich dostępne.

Wiele instrumentów

Bank centralny monitorował jednak również na bieżąco sytuację banków, zdając sobie sprawę, że kłopoty jednej instytucji mogą zaowocować podważeniem zaufania do całego systemu, co w skrajnym przypadku mogłoby doprowadzić do paniki i runu na banki, czyli zjawiska, którego nawet najsilniejszy system finansowy może nie przetrwać.

W okresie pandemii, aby ograniczyć ryzyko zmniejszenia płynności banków, NBP przywrócił operacje zasilające banki w pieniądz, tzw. operacje repo, obniżył stopę rezerwy obowiązkowej o 300 pkt. bazowych, z 3,5 proc. do 0,5 proc., oraz skupywał od banków na rynku wtórnym – w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku – obligacje skarbowe oraz dłużne papiery wartościowe gwarantowane przez Skarb Państwa.

Udostępnił bankom, które nie dysponowałyby nadwyżkami płynności, pozyskanie środków w formie kredytu wekslowego na cele związane z kredytowaniem przedsiębiorców. Celem było zwiększenie możliwości kreacji kredytu obrotowego przez te banki oraz umożliwienie im pozyskania finansowania o terminie zapadalności dłuższym niż dostępny na rynku. Ostatecznie chodziło o to, aby w tak trudnym i niepewnym okresie, jakim była pandemia COVID-19, zapewnić przedsiębiorstwom dostęp do finansowania ich bieżącej działalności przez banki.

Jak się okazało, było to działanie trochę na zasadzie dmuchania na zimne – co nie jest zarzutem, lepsza jest bowiem ostrożność na zapas niż nadmierna brawura – bo jak się okazało na koniec 2020 r., z kredytu wekslowego skorzystał tylko jeden bank komercyjny.

Stabilność systemu finansowego w okresie kryzysów nie była efektem nadzwyczajnych działań, ale wcześniejszej, wieloletniej codziennej troski o stabilność systemu. Polskie instytucje finansowe weszły w kryzys z mocnymi, budowanymi przez lata fundamentami, dlatego też przeszły przez te turbulencje bez większych problemów.

ikona lupy />
Materiały prasowe

Analizy i decyzje

Po kryzysie finansowym w 2008 r. zarysował się globalny trend wyznaczania bankom centralnym większej roli w zapewnieniu stabilności systemu finansowego. Ustawa o Narodowym Banku Polskim w grudniu 2008 r. została uzupełniona o zadanie działania na rzecz stabilności systemu finansowego. Narodowy Bank Polski publikuje raporty o stabilności systemu finansowego, gdzie przedstawia analizy i oceny zagrożeń oraz rekomendacje działań ograniczających ryzyko.

Bank centralny – co zgodnie przyznają bankowi ekonomiści – dysponuje najlepszym w Polsce zapleczem analitycznym. To bardzo istotne, bo właściwa ocena sytuacji pozwala na adekwatną reakcję z wyprzedzeniem. Dlatego działalność analityczna to jedno z głównych zadań Narodowego Banku Polskiego w całym systemie chroniącym stabilność systemu finansowego.

W Polsce organem właściwym w zakresie nadzoru makroostrożnościowego jest Komitet Stabilności Finansowej (tzw. KSF-M). Tworzą go cztery instytucje: Ministerstwo Finansów, Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny (MF, NBP, KNF i BFG), a bankowi centralnemu została przypisana szczególna rola. Zapewnia on zaplecze analityczno-badawcze oraz obsługę prawną i organizacyjną. Od 2015 r. Komitet Stabilności Finansowej działa w dwóch formułach: jako organ makroostrożnościowy (KSF-M) oraz jako ciało odpowiedzialne za zarządzanie kryzysowe w systemie finansowym (KSF-K). W obszarze makroostrożnościowym komitetowi przewodniczy prezes NBP, natomiast w obszarze zarządzania kryzysowego – minister finansów.

Analizy prowadzone przez NBP na potrzeby Komitetu Stabilności Finansowej obejmują całokształt procesu – od identyfikacji źródeł ryzyka, poprzez jego pomiar i ocenę, aż do propozycji działań mających na celu jego ograniczenie lub wyeliminowanie. Daje to bankowi centralnemu szerokie spektrum możliwości kształtowania polityki makroostrożnościowej, jednak KSF-M jest ciałem kolegialnym i zgodnie z przyjętą strategią dąży do tego, aby decyzje były podejmowane w drodze konsensu. Skoordynowane działania tych instytucji utrzymały zaufanie do polskiego sektora finansowego, ochroniły jego stabilność. Już w marcu 2020 r., czyli na samym początku pandemii, komitet zarekomendował niezwłoczne uchylenie wymogu utrzymywania przez banki bufora ryzyka systemowego, który wcześniej wynosił 3 proc. Po podjętej w odpowiedzi na tę rekomendację decyzji Ministerstwa Finansów banki mogły dysponować uprzednio zamrożonym kapitałem. Uwolnione środki w kwocie ok. 30 mld zł mogły zostać przeznaczone przez banki na akcję kredytową lub pokrycie potencjalnych strat, których spodziewano się wskutek pandemii.

Oczywiście są problemy identyfikowane w półrocznych raportach o stabilności systemu finansowego. Ostatni – z czerwca, podobnie jak wcześniejsze, już od kilku lat – wskazuje jako główny czynnik ryzyka, niezależny od krajowych instytucji nadzorczych, skutki finansowe i prawne wynikające z ekspozycji banków na walutowe kredyty mieszkaniowe. Banki musiały na poczet tego ryzyka zawiązać wielomiliardowe rezerwy. Nie zagrażało to jednak stabilności całego systemu z uwagi na rozłożenie tego procesu w czasie, wysokie kapitały banków i racjonalną politykę finansową, polegającą na systematycznym zatrzymywaniu w instytucjach finansowych zysków i niewypłacaniu dywidend. Zgodnie z rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego, Komitetu Stabilności Finansowej i samego NBP banki proponują też ugody klientom, starając się ostatecznie rozwiązać tę kwestię. Zatem obserwujemy, że mimo wysokiej skali kosztów ryzyka prawnego mieszkaniowych kredytów walutowych system bankowy sobie z tym problemem radzi. Aczkolwiek może to mieć pewne skutki w przyszłości, związane np. ze zmniejszeniem zdolności sektora do finansowania gospodarki. Ale nie zagraża to jej rozwojowi.

Klucz to niezależność

Fundamentem stabilizacji i bezpieczeństwa systemu finansowego jest niezależność instytucji, jak bank centralny, i jego organów, czyli prezesa NBP, Rady Polityki Pieniężnej i zarządu NBP. Ich działania, z racji wpływu podejmowanych decyzji na życie gospodarcze i społeczne, nieraz spotykały się z krytyką różnych środowisk, jednak zwykle odbywało się to w ramach debaty i wymiany poglądów.

W ostatnim czasie pojawiło się jednak wiele głosów uderzających wprost w niezależność banku centralnego. W czasie kampanii wyborczej padały niedwuznaczne sugestie, że prezes NBP zostanie usunięty siłą, później zaczęto mu grozić postawieniem przed Trybunałem Stanu, co miałoby pozwolić skrócić kadencję prof. Adama Glapińskiego, wybranego na sześć lat w maju 2022 r.

Prezes NBP stanowczo przeciwstawił się tego rodzaju naciskom. – Każdy, kto bezpodstawnie atakuje NBP, godzi w jego prestiż, uderza bezpośrednio w dobro Polski – powiedział na konferencji prasowej 10 listopada. Wskazywał, że tego typu działania mają prowadzić do zmuszenia Polski do przyjęcia euro, na co nasz kraj nie jest jeszcze gotowy. Według prof. Adama Glapińskiego to jest temat, który może powrócić realnie za 8–10 lat, kiedy osiągniemy poziom rozwoju gospodarczego Zachodu i przyjęcie wspólnej waluty nie będzie zagrożeniem dla bezpieczeństwa finansowego Polski oraz Polaków. Profesor Adam Glapiński oświadczył, że pełniąc swoją funkcję, nie podpisze się pod wejściem Polski do strefy euro. Zadeklarował, że będzie bronił niezależności NBP wszelkimi metodami, odwołując się również do międzynarodowych organizacji, takich jak Europejski Bank Centralny czy Bank Światowy. Podkreślił, że NBP swoimi działaniami wypracował sobie wysoką pozycję w gronie banków centralnych, a „akcje o charakterze pseudoprawnym czy politycznym” mogą zepchnąć nasz kraj na margines i obniżyć jego wiarygodność finansową.

SAP
ikona lupy />
fot. materiały prasowe