Dzisiejszy dane z polskiej gospodarki pokazały, że pomimo większej od oczekiwań produkcji przemysłowej ceny spadły mocniej niż się tego spodziewano. Odczyty są jednoznacznie dobre i teraz rynek skupi się na jutrzejszych danych dotyczących sprzedaży detalicznej. Przy prognozach analityków na poziomie -0,4 proc. jutro inwestorzy mogą liczyć na pozytywną niespodziankę. Dzisiejsze dane są już kolejnymi, które pokazują, że dla kursu PLN ważniejsze niż „szczegóły" dotyczące polskiej gospodarki są emocje i apetyt na ryzyko na globalnych rynkach. Dlatego warto zauważyć, że oprócz tygodniowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA, dzisiaj nie pojawią się już dane makroekonomiczne, które mogłyby zmienić obraz globalnego rynku walutowego.

Dla złotego ważniejszy będzie dziś kurs EUR/USD. Logika inwestorów, gdzie mocniejsze euro jest korzystne dla złotego, była dość dobrze odzwierciedlana w mocniejszych kursach PLN. Tymczasem EUR/USD nawrócił po przekroczeniu szczytów z końca lipca i pierwszego tygodnia sierpnia, a ta słabość nie jest sygnałem pozytywnym dla naszej rodzimej waluty.

Indeks złotego we wtorek zaatakował nowy szczyt, jednak na razie okazało się to pułapką. Gdyby dzisiaj PLN dalej się osłabiał w relacji do większości walut, będzie to można uznać za wstępne ostrzeżenie. Do takich należy już zaliczyć wspomnianą słabość EUR/USD, a także powrót kursu USD/PLN powyżej 3,7, gdzie celem „byków" jest teraz 3,76. EUR/PLN też powrócił do zakresów zmian z kilku ostatnich tygodni. Jednocześnie CHF/PLN już trzeci raz od początku czerwca nie sforsował trwale poziomu 4,05. Widać więc, że ogólnie nastrój inwestorów na złotym pogorszył się.

Dla kluczowych dla PLN nastrojów globalnych inwestorów istotny będzie też rozwój sytuacji na indeksie S&P500. Wczoraj w ciągu dnia ustanowił on nowy, historyczny szczyt, ale cen nie udało się utrzymać i akcje spadły. Naturalnie więc na rynku pojawi się więcej inwestorów redukujących zyskowne pozycje i otwierających pozycje na spadek. Nastroje osłabił ostrożny ton protokołu amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed). Wynika z niego, że stan zagrożenia zdrowia może mieć „znaczący" wpływ na średnioterminowe perspektywy gospodarcze kraju. Jednocześnie jednak James Bullard z Fed powiedział, że stopy procentowe pozostaną niskie przez „bardzo długi czas", a ponadto, że nie ma jeszcze potrzeby tworzenia dalszych projekcji. Nie jest to niespodzianka i według logiki inwestorów z ostatnich miesięcy, po informacji o konieczności wprowadzenia bodźców fiskalnych i utrzymywania stóp na niskich poziomach w długim terminie, nie powinni oni sprzedawać akcji. Inwestorzy liczyli jednak, że Fed wprowadzi kontrolę rentowności obligacji jako sposób zarządzania kosztami pożyczek, a według analityków ta wizja właśnie się oddaliła.

Reklama

Łukasz Wardyn, dyrektor - Europa Wschodnia, CMC Markets