Dochód rozporządzalny, na który składa się wszystko, co gospodarstwo domowe może otrzymać z pracy i świadczeń socjalnych, wzrósł najmniej od 2015 r. – ale i tak skala jest niezła, jak na wielkość pandemicznego kryzysu, który sprawił, że gospodarka skurczyła się o niemal 3 proc. Rynek pracy udało się utrzymać w niezłej kondycji, a to ona przekłada się na to, ile trafia do domowych portfeli.
Według Marty Petki-Zagajewskiej, ekonomistki banku PKO BP, wczorajsza informacja GUS o dochodzie rozporządzalnym to kolejne potwierdzenie tezy o zahibernowanym rynku pracy i zabezpieczonym poziomie dochodów w większości gospodarstw domowych. ‒ Negatywny wpływ pandemii zarówno na płace, jak i na zatrudnienie nie był duży. Widać to było również w danych budżetowych, zwłaszcza o wpływach z podatku PIT, które wskazywały, że nie mieliśmy do czynienia z załamaniem dochodów – mówi ekonomistka.