Rzecz nie dotyczy cię, jeśli jesteś weteranem wojennym, należysz do I grupy inwalidzkiej lub skończyłeś 75 lat. A także jeśli jesteś emerytem po 60 roku życia, a twoja emerytura nie przekracza 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W innym wypadku niedzielny seans Złotopolskich i Familiady nie jest za darmo.

Jak zarejestrować odbiornik?

W styczniu na zlecenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji rozpoczęły się masowe kontrole. Prowadzone są zarówno przez pracowników oddelegowanych przez Pocztę Polską, jak i przez kontrolerów z Urzędu Skarbowego. Jeśli oprócz lodówki, piekarnika czy komputera masz przypadkiem w domu telewizor, a nie pokusiłeś się o jego rejestrację, naliczą ci karę wysokości 30-stu stawek abonamentowych.

Reklama

Jak zarejestrować telewizor czy radio? W ciągu 14 dni od tego wiekopomnego zakupu powinieneś zgłosić się do najbliższego urzędu pocztowego. Jeśli trochę się wstydzisz, że będziesz jedynym człowiekiem w Polsce, który zdobył się na ten akt, możesz dokonać też rejestracji poprzez stronę internetową Poczty Polskiej. W obu przypadkach otrzymasz numer konta bankowego, na które powinieneś dokonywać opłaty w terminie nieprzekraczającym 25 dnia każdego miesiąca.

Kontroler nie wyważy ci drzwi

Nie będę tutaj podawać przepisu, jak obejść prawo, jednak zaznaczę, że abonamentowi kontrolerzy nie posiadają uprawnień do wyważania nam drzwi ani przeszukiwania przepastnych szaf. Ich wizyty są jednak niezapowiedziane.

Według informacji, której na swojej stronie podaje Poczta Polska, kontroler jest zobowiązany okazać nam upoważnienie do wykonywania czynności kontrolnych, legitymację służbową, a na nasze życzenie – także dowód osobisty. My natomiast mamy obowiązek nie utrudniać mu czynności kontrolnych i przedstawić dokumenty potwierdzające, że wszystkie nasze odbiorniki radiowe i telewizyjne zostały zarejestrowane.

W Niemczech płacą wszyscy

Najlepiej w ogóle nie mieć telewizora. Przy szerokiej ofercie telewizji internetowej i platform streamingowych, płacenie jakichkolwiek pieniędzy za Wiadomości TVP i Familiadę może się wydawać absurdem. Nie masz radia i telewizora, nie płacisz – to chyba najlepsze rozwiązanie.

Jakie było moje zdziwienie, gdy po wynajęciu mieszkania w Niemczech, na podstawie z trudem odszyfrowanych, pisanych urzędowym niemieckim pism, zorientowałam się, że u naszego zachodniego sąsiada opłata abonamentowa pobierana jest od lokalu, nie od odbiornika. Płacą więc wszyscy, niezależnie od tego, czy oglądają jakiś niemiecki odpowiednik Familiady na pięciu telewizorach jednocześnie, czy też są pustelnikami i w ich mieszkaniu znajdziemy jedynie materac i białe ściany. Wydaje się, że jest to rozwiązanie mądrzejsze, skuteczniejsze i pozwalające uchronić się przed kuriozalnością wysyłania ludziom do domów urzędnika, żeby przeliczał telewizory.

Mówi się też, że obowiązek abonamentowy zostanie w Niemczech, może nawet w tym roku, zniesiony. Oznacza to, że ok. 20 euro miesięcznie, zamiast trafić do budżetu, z którego wychodzi niemiecka ramówka, pozostanie w mojej kieszeni. Tyle wygrać!