Zdenerwowani inwestorzy (choć „zdenerwowani” to często zbyt eufemistyczne określenie) dzwonią w dzień i w nocy, Twoja skrzynka mailowa zapchana jest pytaniami zaniepokojonych kontrahentów, a z internetowego forum dowiadujesz się, że na pewno jesteś spekulantem. Brzmi nierealnie? A jednak! Taka historia mogłaby się przydarzyć każdemu…

Nadrzędną rolą Komisji Nadzoru Finansowego („KNF”), wynikającą z art. 2 ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym („ustawa o nadzorze”), jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania tego rynku, jego stabilności, bezpieczeństwa oraz przejrzystości, zaufania do rynku finansowego, a także zapewnienie ochrony interesów uczestników tego rynku również poprzez rzetelną informację dotyczącą funkcjonowania rynku. Tak to wygląda w teorii, a jaka jest praktyka?

Zacznijmy od początku. Zawieszenie notowania akcji może wynikać z okoliczności dotyczących samego obrotu akcjami, na które emitent nie miał żadnego wpływu. To jednak emitent i uczciwi inwestorzy ponoszą konsekwencje zawieszenia. Spółka, która wyemitowała zawieszone akcje, traci wiarygodność, a inwestorzy do odwołania tracą możliwość odsprzedaży akcji. W konsekwencji ich środki finansowe pozostają zamrożone, często na wiele miesięcy.

Wróćmy na chwilę do teorii. W celu ustalenia, czy istnieją podstawy do złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa lub do wszczęcia postępowania administracyjnego w sprawie naruszenia przepisów prawa w zakresie podlegającym nadzorowi KNF, przewodniczący KNF może zarządzić przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa lub wszczęcie postępowania administracyjnego automatycznie powoduje odwieszenie obrotu akcjami. Postępowanie wyjaśniające nie może trwać dłużej niż 12 miesięcy od dnia zarządzenia jego przeprowadzenia. Czy to oznacza, że zawieszenie obrotu akcjami również nie może trwać dłużej niż 12 miesięcy? Niestety nie.

Reklama

Problem polega na tym, że nic nie obliguje KNF do tego, aby wszczynać postępowanie wyjaśniające w dniu zawieszenia obrotu akcjami, co wydawałoby się najbardziej logiczne. Innymi słowy, zgodnie z przepisami, KNF może zawiesić obrót akcjami np. w lutym, ale postępowanie wyjaśniające wszcząć dopiero w sierpniu, co powoduje, że czas jego trwania liczy się od sierpnia, a zawieszenie obrotu akcjami (i związany z tym stan niepewności) trwa aż o pół roku dłużej. W praktyce KNF może prowadzić bliżej niesprecyzowane „czynności analityczne” nawet przez kilka miesięcy, w zależności od poziomu skomplikowania danej sprawy.

Zgodnie ze stanowiskiem KNF, zarządzenie postępowania wyjaśniającego, o którym mowa w art. 18a ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, nie jest obowiązkiem, a uprawnieniem KNF. Co więcej, KNF powołuje się na to, że ustawodawca nie przewidział terminu, którego upływ uniemożliwiałby zarządzenie postępowania wyjaśniającego w danej sprawie. Jest to niezaprzeczalny fakt, bo ustawa o nadzorze rzeczywiście nie przewiduje takiego terminu, co niestety daje pole do nadużyć. KNF traktuje bowiem postępowanie wyjaśniające jak swoiste „narzędzie”, które ma za zadanie wspomóc organ nadzoru w wykonywaniu swoich zadań i które niekoniecznie jest wszczynane w każdej sprawie. Taka interpretacja przepisów ustawy o nadzorze prowadzi do wniosku, że zawieszenie akcji może nie być limitowane żadnym terminem, który motywowałby organ nadzoru do jak najszybszego zidentyfikowania i usunięcia możliwości naruszenia interesów inwestorów.

Skoro mowa o ochronie interesów inwestorów, to warto wspomnieć, że przepisy dotyczące postępowania wyjaśniającego w aktualnym brzmieniu nie przewidują uczestnictwa stron w tym postępowaniu, dlatego art. 45 Konstytucji (prawo do sądu) nie znajduje zastosowania do postępowań wyjaśniających wszczętych na podstawie przepisów ustawy o nadzorze.

Jakby tego było mało, zgodnie z art. 78 ust. 4f ustawy o obrocie instrumentami finansowymi („ustawa o obrocie”), na KNF spoczywa jedynie obowiązek podania do publicznej wiadomości samej informacji o wystąpieniu do GPW z żądaniem zawieszenia obrotu akcjami spółki. Obowiązujące w tym zakresie przepisy nie wskazują, jaka powinna być forma oraz treść tych informacji. Jednocześnie żaden przepis nie zobowiązuje, ani nie uprawnia organu nadzoru do podawania informacji o przyczynach uzasadniających żądanie zawieszenia obrotu akcjami do publicznej wiadomości, lub choćby do wiadomości samego emitenta. Efekt? Emitent nie ma pojęcia, co jest przyczyną zawieszenia obrotu wyemitowanymi przez niego akcjami. Szczegółowe przyczyny żądania zawieszenia, zgodnie z art. 78 ust. 5 ustawy o obrocie, KNF wskazuje tylko w decyzji zawierającej żądanie zawieszenia obrotu akcjami, ale ta decyzja przekazywana jest tylko do wiadomości GPW. Podsumowując, żądanie zawieszenia obrotu akcjami wydawane jest w formie decyzji administracyjnej, ale odwołanie od tej decyzji służy tylko GPW, a nie emitentowi. W rezultacie emitent nie jest stroną postępowania administracyjnego w sprawie żądania od GPW zawieszenia obrotu wyemitowanymi przez niego akcjami i co za tym idzie, nie ma żadnych gwarancji procesowych wynikających z Kodeksu postępowania administracyjnego (k.p.a.). KNF nie tylko nie ma obowiązku kontaktowania się z emitentem, ale wręcz nie może tego robić z uwagi na tajemnicę zawodową rynku finansowego, wynikającą z art. 16 ustawy o nadzorze. KNF nie udziela też żadnych informacji w trybie dostępu do informacji publicznej, bo powołuje się na ww. tajemnicę zawodową.

Jeśli po przeczytaniu powyższego fragmentu wydaje Ci się, że nie tak to powinno wyglądać, to musisz wiedzieć, że to nie wszystko. Przepisy regulujące postępowanie wyjaśniające nie przewidują bowiem uczestnictwa stron, jak również dostępu przez jakiekolwiek osoby do akt tego postępowania. Do postępowania wyjaśniającego nie stosuje się przepisów k.p.a. i wynikających z niego gwarancji, poza wyjątkami wyraźnie wskazanymi w przepisach. Emitent nie jest stroną postępowania w przedmiocie zawieszenia obrotu akcjami, a samo postępowanie nie dotyczy jego praw lub obowiązków. Działania KNF w ramach postępowania wyjaśniającego nie podlegają w zasadzie żadnej kontroli.

Dlaczego to tak niebezpieczne? Bo jednocześnie ustawodawca wyposażył KNF w ramach postępowania wyjaśniającego w niezwykle szerokie kompetencje, zbliżone do tych, jakie posiada wyłącznie Policja i Prokuratura.

Pracownicy KNF mogą wezwać każdego, kto dysponuje określoną wiedzą do złożenia wyjaśnień lub oświadczeń, wydania dokumentu lub innego nośnika informacji. Swoje działania mogą prowadzić nie tylko w siedzibie Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, ale również w miejscu prowadzenia działalności przez emitenta, którego dotyczy zawieszenie obrotu akcjami lub w miejscu prowadzenia działalności przez inne podmioty, które mogą mieć związek z prowadzonym postępowaniem i to nawet w dniach wolnych od pracy lub poza godzinami pracy. W razie potrzeby Ustawodawca zapewnił natomiast pracownikom KNF możliwość korzystania z asysty Policji.

Poza tym, w ramach swoich uprawnień, pracownicy KNF mogą zażądać wglądu do ksiąg, dokumentów lub innych nośników informacji, logować się na stronach internetowych dostępnych wyłącznie po zalogowaniu i utrwalać udostępnione w ramach tych stron dokumenty i informacje. Mogą również żądać od Szefa Krajowej Administracji Skarbowej udostępnienia określonych informacji stanowiących tajemnicę skarbową, albowiem zgodnie z art 18h ust. 2 ustawy o nadzorze przekazanie informacji przez Szefa Krajowej Administracji Skarbowej na rzecz pracownika KNF nie stanowi naruszenia obowiązku zachowania tajemnicy skarbowej.

Pomimo tak szerokich uprawnień, działania pracowników KNF nie podlegają żadnej kontroli ze strony Sądu, czy też innego niezależnego organu. Jednocześnie w ustawie nie zagwarantowano możliwości skorzystania przez osobę lub podmiot, wobec którego działania są podejmowane z pomocy profesjonalnego pełnomocnika. Tyle w teorii, a co w takiej sytuacji może zrobić emitent? W zasadzie może tylko zdać się na łaskę KNF oraz bezczynnie siedzieć i czekać w napięciu na zakończenie postępowania wyjaśniającego. I nerwowo zaciskać kciuki za KNF, by zdążyła zakończyć swoje postępowanie, zanim będzie za późno na uratowanie spółki.

Autorzy: Justyna Nawrot i Daniel Pękala z Kancelarii Kopeć Zaborowski