"Nawet jeśli unikniemy globalnej recesji, ból stagflacji może trwać przez kilka lat, o ile nie dojdzie do znaczących wzrostów podaży" - napisał prezes Banku Światowego David Malpass we wstępie do nowej edycji wydawanego dwa razy w roku raportu Global Economic Prospects.

Jak dodał Malpass, Bank zredukował swoje prognozy ze stycznia, przewidujące 4,1-procentowy wzrost światowej gospodarki do 2,9 proc., wobec wzrostu o 5,7 proc. w roku ubiegłym. Jako powody wymienił szef Banku Światowego wojnę na Ukrainie, wzrost inflacji oraz stóp procentowych.

"Kilka lat ponadprzeciętnej inflacji i wzrostu poniżej przeciętnej jest teraz prawdopodobne z potencjalnie destabilizującymi konsekwencjami dla gospodarek o niskim i średnim dochodzie. To fenomen - stagflacja - którego świat nie widział od 1970 roku" - stwierdził ekonomista.

Polskie PKB

Reklama

Według szacunków Banku, polskie PKB wzrośnie w tym roku o 3,9 proc., czyli o 0,8 punktu procentowego mniej niż pierwotnie przewidywano. Przyszłoroczny wzrost przewidywany jest na poziomie 3,6 proc., zaś w 2024 roku - 3,7 proc.

Wzrost na świecie

Instytucja z siedzibą w Waszyngtonie przewiduje, że obniżony wzrost gospodarczy na świecie prawdopodobnie utrzyma się przez większość dekady, zaś inflacja może "pozostać wyższa przez dłuższy czas niż obecnie się tego spodziewamy".

Jednocześnie Malpass ocenia, że światowa gospodarka jest obecnie w lepszej kondycji niż w poprzednim okresie stagflacji w latach 70. Wskazuje, że realne ceny ropy naftowej są o jedną trzecią niższe, dolar jest silniejszy, zaś gospodarki są bardziej elastyczne.

Raport rekomenduje też pięć kroków mających na celu uniknięcie najgorszych skutków kryzysu: koordynacja pomocy humanitarnej i gospodarczej dla Ukrainy, zwiększenie podaży żywności i ropy naftowej, umorzenie długu najuboższych państw, ograniczenie pandemii Covid-19 i przyspieszenie transformacji energetycznej.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)