Jeszcze kilkanaście lat temu można było mówić o hegemonii neoliberalizmu w światowej ekonomii. Jak pokazuje pan w swojej najnowszej książce „The Middle Out: The Rise of Progressive Economics and a Return to Shared Prosperity”, sytuacja jest już inna. Czy uważa pan, że istnieje obecnie jakiś hegemon w ekonomii?

Wciąż się zmienia, ale nie powiedziałbym, że obecnie w ekonomii panuje hegemonia jednej idei, co widać chociażby po niektórych ekonomicznych Nagrodach Nobla – takich jak ta dla Amartyi Kumara Sena (łączącego ekonomię z etyką – red.) czy Daniela Kahnemana (profesora psychologii – red.). Warto przy tym pamiętać, że większość establishmentu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych i – o ile mi wiadomo – innych częściach świata wciąż najchętniej odwołuje się do różnych form neoliberalizmu opartych na ograniczaniu rządu, obniżaniu podatków itd. Ale istnieje też ruch, którego jestem częścią – ruch ekonomii środka (ang. middle-out economics). Mówimy, że potrzebujemy czegoś innego niż neoliberalizm. W niektórych częściach USA neoliberalizm stworzył wiele nierówności i pozostawił po sobie wiele niepowodzeń i smutku. Opowiadamy się za większymi inwestycjami publicznymi, większą władzą dla ludzi pracy i walką z monopolami. Są to trzy filary ekonomii środka. Wyznaje ją nawet prezydent Stanów Zjednoczonych.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ