- To chodzi o scenariusz, w którym bank centralny ma swobodę w kształtowaniu polityki rezerw – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Takie rezerwy tradycyjnie lokowane są również w obligacje skarbowe krajów rozwiniętych, przede wszystkim w obligacje USA. W przypadku Polski są to także inwestycje w obligacje krajów strefy euro, zwłaszcza w niemieckie.

Sytuacja jest jednak szczególna. Ze względu na problem, który wywołują właśnie banki centralne. Jest on związany z ekstremalnie luźną polityką pieniężną. Banki centralne drukują dodatkowe pieniądze, aby stymulować gospodarki zagrożone recesją. Obligacje skarbowe są już bardzo nisko oprocentowane, są kraje, w których jest ujemne. Ujemne rentowności dotyczą Europy Zachodniej.

- Trzymanie długu stało się bardzo słabo opłacalne i stąd pomysł banków centralnych, znany sprzed lat, aby więcej rezerw trzymać w złocie – wyjaśnia ekspert XTB. – NBP już wykazał się dobrym timingiem, kupując złoto, pomimo że ostatnio jego ceny spadły. Dywersyfikacja rezerw nie jest więc złym pomysłem.

Problemem dla banków centralnych staje się rosnąca inflacja. Niepokoi to już inwestorów w USA, gdzie zaczęła rosnąć rentowność obligacji skarbowych. Im większa ich rentowność, tym mniej opłacalne staje się kupowanie złota, stąd właśnie spadek jego ceny w ostatnich tygodniach.

Reklama

Nie jest więc pewne czy NBP zrealizuje swoje plany i kiedy będzie kupował dodatkowe 100 ton złota.

- Złoto radzi sobie wyjątkowo źle, gdy te rentowności rosną, a wiele dowiemy się już wiosną, gdy konsumentom wypłacone zostaną tzw. czeki Bidena i poznamy ich wpływ na inflację – dodaje Kwiecień.