Spokój na ulicach miast to piękne czasy, które mogą szybko nie wrócić. Protesty po orzeczeniu TK i Marsz Niepodległości pokazały, że nuda nam nie grozi. Zaś w tym wszystkim musi odnaleźć się państwo oraz policja – a to wyzwanie trudne, zwłaszcza kiedy ostatnim argumentem pozostają tylko środki bezpośredniego przymusu.
Ale już sanacja udowodniła, że gdy państwo potrafi skutecznie używać przemocy, to gniew obywateli nie jest w stanie obalić rządu.

Mała beczka prochu

Przed południem 6 listopada 1923 r. w Krakowie zaczęły się gromadzić tłumy. Ludzie protestowali przeciwko bezrobociu, hiperinflacji, a przede wszystkim nieudolności rządu Chjeno-Piasta, czyli prawicowej koalicji utworzonej przez endeków oraz konserwatystów z ludowcami Wincentego Witosa. Przy okazji robotnicy wyrażali poparcie dla ogłoszonego przez PPS strajku generalnego.
Reklama
Doszło do starć z policją wspieraną przez wojsko. Ale żołnierze nie palili się do pacyfikowania cywilów. Gdy jedna z kompanii zmieszała się z tłumem, to – jak opisywał krakowski „Czas” – „wydarto im karabiny i część ładownic”. Wówczas dowodzący operacją gen. Józef Czikiel rozkazał 8. pułkowi ułanów rozproszyć demonstrantów. Konna szarża wprost na uzbrojonych robotników, z których część miała za sobą służbę w wojsku, okazała fatalnym pomysłem. „Robotnicy uzbrojeni w karabiny, rozsypani w tyralierę po trawnikach plantacyjnych wzdłuż ulicy, prażyli celnym ogniem biednych żołnierzy” – donosił „Czas”. Zginęło 14 ułanów, a kilkudziesięciu było rannych.
Wkrótce rebelianci opanowali miasto. Ale przelana krew podziałała trzeźwiąco. Kierujący strajkiem przywódcy PPS i strona rządowa szybko podjęli rokowania, zakończone porozumieniem. Rząd Witosa wycofał wydane kilka dni wcześniej rozporządzenia o tworzeniu sądów doraźnych i militaryzacji kolei, zaś PPS zakończyła strajk generalny.
Krwawe zamieszki w Krakowie, które przesądziły o upadku Chjeno-Piasta, nauczyły kolejne rządy, że nie należy wysyłać przeciwko protestującym wojska. Było to o tyle łatwiejsze, że sytuacja ekonomiczna w II RP wkrótce się poprawiła. Zaś dodatkowo po zamachu majowym przez pierwsze lata rządów Józefa Piłsudskiego spory polityczne uległy wyciszeniu.