W wywiadzie dla "Super Expressu" Tadeusz Kościński zaznaczył, że resort nie chce wprowadzać nowych podatków. "To byłaby kontra do tego, co robimy. Główny czynnik rozwoju naszej gospodarki to konsumpcja. Chcemy, żeby konsumpcja rozwiała gospodarkę, więc nie będziemy zabierali pieniędzy z kieszeni podatników" - podkreślił Kościński.

Pytany przez gazetę o wizję drugiego lockdownu ocenił, że obecnie pandemia jest pod kontrolą i nie ma żadnych przesłanek oraz powodów do tak radykalnych działań.

Zapewnił jednocześnie, że sytuacja epidemiologiczna musiałaby się bardzo zmienić, aby w całym kraju ponownie zostały wprowadzone obostrzenia tego rodzaju i zasięgu jak zastosowane w marcu czy kwietniu. "Jeżeli minister zdrowia oceni, że potrzebny jest lockdown ze względu na bezpieczeństwo Polaków, to musimy zrobić wszystko, żeby znaleźć na to pieniądze. Jednak teraz, gdy mamy wiedzę, jak zarządzać sytuacją w dobie pandemii, trudno sobie wyobrazić ponowny ogólnokrajowy lockdown. Bardziej skuteczne wydają się miejscowe obostrzenia, żeby zgasić ognisko epidemii" - zaznaczył Kościński.

Reklama

Dopytywany z kolei o rzecznika małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicza, który mówił, że w razie ponownego zamknięcia państwa nie będzie stać na rekompensaty odparł, że nie ma obecnie planów ponownego zamknięcia całej gospodarki. "Oczywiście sytuacja może się zmienić, ale bardziej realne są lokalne obostrzenia. Finanse publiczne są w dobrej kondycji, jeżeli będzie taka potrzeba, będziemy reagować stosownie do okoliczności. Podobnie jak do tej pory" - powiedział.

Dodał, że pomocy z PFR nie otrzymywał każdy, kto się zgłaszał. "Wnioski były weryfikowane na podstawie danych z KAS i ZUS. Obie te instytucje dysponują pokaźnym zakresem informacji, który pozwalał na skonstruowanie przez PFR dość szczelnego sita" - powiedział minister finansów.(PAP)