W środę 24 czerwca dojdzie do spotkania w Waszyngtonie prezydentów Polski Andrzeja Dudy i USA Donalda Trumpa. Przed wylotem prezydent Duda odbędzie jeszcze rozmowę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Wizyta prezydenta Dudy w USA ma dotyczyć obronności, współpracy militarnej i handlowej oraz energetyki. Omówione mają być także plany USA związane z relokacją wojsk i kwestia wykorzystania energii nuklearnej.

Wizytę tę komentowali w niedzielę politycy na antenie Polsat News. "Mam nadzieję, że to będzie pożegnalna wizyta pana prezydenta Dudy, że on w ten sposób żegna się z wizytami oficjalnymi jako prezydent Rzeczypospolitej" – powiedział sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński. "Mam tylko nadzieje, że za tę +słitfocię+ z prezydentem Trumpem my Polacy nie będziemy musieli płacić przez wiele lat" – dodał polityk

Kierwiński wyraził jednocześnie nadzieję, że w trakcie tej wizyty prezydent Duda nie będzie "zawierał kolejnych gigantycznych zobowiązań" tylko po to, "żeby mieć ładną fotografię z prezydentem Trumpem". Jego zdaniem cały problem kadencji Andrzeja Dudy polega na tym, że w relacjach z prezydentem Trumpem nie był partnerem tylko klientem, który chętnie rozdawał polskie pieniądze.

Marek Sawicki (PSL) mówił, że nie jest przeciwnikiem tej wizyty. "Chcę tylko wiedzieć, czy pan prezydent, jadąc tam, ma rzeczywiście, tak jak mówi jego minister (Paweł) Soloch, upoważnienia od części europejskiej paktu północnoatlantyckiego, żeby w imieniu tej części negocjować" – dopytywał. Poseł chciał także wiedzieć, czy broń jądrowa będzie przenoszona z Niemiec do Polski, a także czy cały kontyngent żołnierzy amerykańskich z Niemiec będzie lokowany w Polsce.

Reklama

W odpowiedzi na te pytania, doradca prezydenta Dudy prof. Andrzej Zybertowicz, podkreślił, że na poniedziałek jest umówiona rozmowa telefoniczna prezydenta Dudy z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. "Urząd prezydenta pozostaje w stałym kontakcie z kwaterą główną NATO, ale przed tą wizytą będą jeszcze prowadzone uzgodnienia" – zapewnił.

Robert Winnicki (Konfederacja) ocenił z kolei, że wizyta prezydenta Dudy w USA jest potrzebna prezydentowi Trumpowi z dwóch względów. Po pierwsze dlatego, że amerykański prezydent potrzebuje głosów Polonii, które – jak mówił – prawdopodobnie zadecydowały w poprzednich wyborach o tym, że Donald Trump został prezydentem. "A po drugie dlatego, że ma słabnącą gospodarkę w wyniku epidemii i bardzo duży kryzys ekonomiczny, dużo większy niż w Polsce" – powiedział. Dodał, że Trump zmaga się również z anarchistami i z mniejszościami etnicznymi, które protestują na ulicach amerykańskich miast.

Poseł Konfederacji ocenił także, po co Andrzejowi Dudzie ta wizyta. "To jest jasne, po to, żeby się pokazał w Białym Domu i żeby pokazał, jak to najpotężniejsze państwo świata po raz kolejny poklepuje nas po plecach" – powiedział. Polityk podkreślił, że Konfederacja nie jest jednoznacznie przeciwna obecności broni atomowej w Polsce.

"Zaproszenie od prezydenta najpotężniejszego państwa świata to jest marzenie dla wielu polityków, tym bardziej w tej sytuacji, która jest dzisiaj" – powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS), zwracając przy tym uwagę, że prezydent Duda jest pierwszym przywódcą ze świata, który został zaproszony do USA po pandemii.

Szef BBN Paweł Soloch powiedział PAP, że podczas wizyty w USA prezydent Andrzej Duda będzie reprezentował wobec amerykańskiego przywódcy nie tylko Polskę, ale też Europę.

"Andrzej Duda będzie występował jako przedstawiciel państwa należącego do NATO i do UE. Trzeba zwrócić uwagę również na ten wymiar jego wizyty" – dodał. Zgodnie z zapowiedzią rozmowy mają dotyczyć obronności i bezpieczeństwa, także energetycznego, kwestii gospodarczych i współpracy w dziedzinie telekomunikacji.