Wśród uchodźców z Ukrainy ponad 500 tys. stanowią dzieci w wieku szkolnym. Resort edukacji szacuje, że docelowo w polskich szkołach może znaleźć się ich 200 tys. Ale dyrektorzy placówek, zwłaszcza z dużych miast, mówią, że są na granicy przepełnienia. – Dlatego apelujemy do MEiN, by wsparło tworzenie ukraińskich szkół w Polsce, w których uczyliby ukraińscy nauczyciele, według programu opracowanego przez ukraiński system edukacji i pod nadzorem ukraińskiego resortu. Ten bowiem wciąż działa, a tamtejsze szkoły oferują lekcje online – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO). W MEiN słyszymy, że ten pomysł będzie rozważany.
Również szkoły niepubliczne widzą tu swoją rolę i przyjmują uczniów znad Dniepru. Lekcje dla nich są za darmo. Jak jednak mówią dyrektorzy, nie jest to rozwiązanie na długo.

Pomoc z translatora

– Gdy wybuchła wojna, rozdzwoniły się telefony od rodziców naszych uczniów, czy jeśli pojawią się uchodźcy, będziemy ich przyjmować. Pytały osoby, które same zdecydowały, że w swoich domach dadzą schronienie ludziom uciekającym przed bombami. Już 28 lutego przyjęłam pierwsze dzieci – opisuje Katarzyna Stawicka, dyrektorka niepublicznego przedszkola i społecznej szkoły podstawowej STO w Ciechanowie. Dziś ma już 29 nowych uczniów, co stanowi ok. 15 proc. wszystkich dzieci.
Reklama
Przyjęła też do pracy nauczycielkę z Ukrainy. Najpierw na wolontariat, a jak tylko dostanie PESEL – umowę o pracę na czas określony.
– Nasz statut mówi, że dzieci w klasie może być maksymalnie 18, te limity zostały już dawno przekroczone – opisuje dyr. Stawicka. Szkoła wystawia dzieciom z Ukrainy legitymacje ważne do 30 września. Stworzyła też fundusz pomocowy, z którego finansuje im obiady czy wycieczki. Umowy z rodzicami zostały jednak zawarte do końca tego roku szkolnego. Co dalej? – Czekam na rozwiązania systemowe. Bo gdyby wojna się przedłużała, wakacje będą momentem, by pomyśleć o reorganizacji szkół. Chodzi właśnie o to, by stworzyć placówki, w których ukraińskie dzieci uczyliby ukraińscy nauczyciele. To powinna być decyzja MEiN. Myślę, że samorządy wygospodarowałyby budynki na ten cel – dodaje.
Społeczne liceum ogólnokształcące nr 5 w Milanówku przyjęło sześcioro uczniów z Ukrainy (w szkole jest łącznie 160 dzieci). Tu również, decyzją szkoły i rodziców, nauka dla nich jest bezpłatna.
– Jesteśmy na etapie edukacji włączającej. Z barierą językową radzimy sobie za pomocą translatorów Google’a. Uczniowi na laptopie wyświetlają się słowa nauczyciela przełożone na ukraiński. A jeden z naszych rodziców pracuje nad aplikacją, która ma ten proces jeszcze usprawnić – opisuje dyr. Leszek Janasik. Tu uczniowie z Ukrainy trafili do klas II i III. – Na szczęście nie mamy więc problemu z ich maturą. Ale pytanie, co z klasyfikacją, bo wciąż nie ma jasnych wytycznych – mówi szef placówki.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.