W piątek minister obrony RFN Christine Lambrecht podczas wizyty na Słowacji potwierdziła, że Niemcy dostarczą Ukrainie siedem samobieżnych haubicoarmat Panzerhaubitze 2000, pochodzących z zasobów Bundeswehry. Kwestia dostarczenia haubicoarmat Ukrainie była dyskutowana przez rząd w Berlinie przez prawie tydzień, a "decyzja zapadła po długich negocjacjach" – podkreślał "Spiegel".

Wawrzyk uważa, że w sprawie dostaw broni na Ukrainę ze strony Niemiec są jednak dwa zastrzeżenia. "Po pierwsze - późno. Można było to zrobić kilka tygodni temu. My tę broń Ukrainie dostarczamy, Amerykanie dostarczają, w zasadzie wszystkie kraje unijne. Właśnie największym krajem, który do tej pory nie dostarczał takiej broni, były Niemcy" - powiedział w TVP Info.

Po drugie - dodał - "na razie mamy deklaracje - zobaczymy, jak będzie z ich realizacją". "Na razie są zapowiedzi, że to trafi w ciągu kilku dni, ale pytanie, czy tak się stanie. Wiemy, że bywało też tak z obietnicami niemieckiej broni, że obietnice były, ale gorzej było z ich realizacją" - powiedział.

Wiceminister nawiązał też do decyzji władz Szwajcarii z końca kwietnia, gdy kraj ten odrzucił wniosek Niemiec o reeksport na Ukrainę szwajcarskiej amunicji do niemieckich wozów bojowych Marder. Prawo Szwajcarii zabrania bowiem reeksportu śmiercionośnej broni do miejsc konfliktów.

Reklama

"Rozumiem przywiązanie do neutralności rządu szwajcarskiego, rzecz jednak w tym, że Ukraińcy, czyli odbiorcy nie mogą czekać. Dla nich każdy dzień, to są kolejne ofiary, których można by uniknąć, gdyby ta broń tam trafiła" - ocenił Wawrzyk.

Według wiceszefa MSZ "tak samo jak na Niemczech presję wywarła międzynarodowa opinia publiczna w zakresie decyzji o dostawach broni, tak samo teraz musi być nacisk międzynarodowej opinii na Szwajcarię, aby zmieniła zdanie". "Albo też na inny kraj, żeby dostarczył podobną amunicję, którą będzie można używać" - dodał.

"Presja ma sens. To pokazuje ta zmiana polityki niemieckiej. Gdyby nie ta presja opinii międzynarodowej, to pewnie Niemcy dalej mieliby wątpliwości, czy należy to robić, ale udało się" - stwierdził Wawrzyk.