Polityka obu krajów wobec Chin w takich obszarach jak prawa człowieka, Tajwan czy Ukraina jest zasadniczo zbliżona. Największe różnice istnieją w trzech obszarach: postrzeganiu kształtu i charakteru Chin pod rządami Xi Jinpinga, definiowaniu głównych motorów światowej polityki oraz pożądanego zasięgu gospodarczej współpracy z Państwem Środka.

Kanclerz Niemiec z pewnością dostrzega, jak bardzo zmieniły się Chiny pod rządami Xi i jak bardzo wzrosły ambicje chińskiego przywódcy. Można mieć jednak wątpliwości, czy rozumie, że Państwo Środka dąży do przebudowy globalnego geopolitycznego i gospodarczego ładu, a więc również obalenia zachodniej hegemonii. Ambicje Xi przestały się koncentrować na polityce wewnętrznej i wzbogacaniu społeczeństwa. Zdecydowanie bardziej jastrzębie nastawienie wobec Państwa Środka mają USA i prezydent Joe Biden, który wskazuje w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa, że jest ono jedynym zagrożeniem dla politycznej i gospodarczej dominacji USA w świecie.

Kolejnym obszarem, w którym strategia Niemiec i USA różni się zdaniem Daaldera jest polityka międzynarodowa. Według Scholza weszliśmy w wielobiegunową erę z kilkoma wiodącymi centrami władzy kształtującymi światową geopolitykę. Celem Niemiec jest stworzenie sojuszy z tymi wiodącymi graczami, by móc sprostać wyzwaniom takim jak zmiany klimatu czy pandemie. USA odrzucają wielobiegunową optykę i postrzegają Chiny jako podmiot, który chce zburzyć międzynarodowy ład, który sprzyja od dekad wielu krajom (nie tylko zachodnim).

Reklama

Trzecim obszarem sporu między Berlinem i Waszyngtonem jest gospodarka. Scholz podkreśla, że ​​Chiny pozostają ważnym partnerem biznesowym i handlowym dla Niemiec i Europy i nie chce wypychać Państwa Środka ze Starego Kontynetu. USA stawiają natomiast na otwartą rywalizację z Chinami w kluczowych dla militarnej i gospodarczej hegemonii obszarach. Chodzi np. o odcięcie konkurenta od amerykańskiej wiedzy i technologii w obszarze zaawansowanych półprzewodników. Zdaniem autora Niemcy muszą zrozumieć, że Chiny nie są dla Zachodu tylko wielkim rynkiem zbytu, a strategicznym rywalem.