- W naszej opinii kara naliczana na podstawie środka tymczasowego jest bezpodstawna i powinna przestać być pobierana. Polska zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną, wprowadziła ustawą prezydencką inne zapisy odpowiadające na wątpliwości KE, w związku z tym środek tymczasowy nie powinien być już stosowany - mówi Szymon Szynkowski vel Sęk, minister ds. europejskich. Jak tłumaczy, Polska mogła zaskarżyć postanowienie KE o środku tymczasowym lub samą decyzję KE o potrąceniu pieniędzy. Zdecydowała się na to drugie rozwiązanie i to w zakresie ograniczonym do potrąceń po wejściu w życie prezydenckiej ustawy o SN. Rząd uznaje, że w tym momencie wypełniliśmy warunki dla zatrzymania licznika kar.

Prezydencka ustawa o SN, powołująca do życia Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, weszła w życie 15 lipca. To data o tyle istotna, że stanowi ona cezurę dla skargi polskiego rządu do TSUE. Polski wniosek dotyczy w sumie dwóch ostatnich transz, które KE ściągnęła na poczet niezapłaconych kar. Przedostatnie potrącenie, w wysokości 30 mln euro, było za okres od 28 czerwca do 27 lipca. I w tym przypadku Polska będzie chciała zwrotu części tego potrącenia, licząc od 15 lipca. Natomiast ostatnie potrącenie wykonane przez KE było na kwotę 33 mln euro za okres od 28 lipca do 29 sierpnia - i tej kwoty rząd będzie domagać się w całości. Natomiast skarga do TSUE ma też dotyczyć wszystkich kolejnych potrąceń, które dopiero przed nami, a które dotyczyłyby okresu po 29 sierpnia br.