Odejście dwóch z trzech najważniejszych dowódców, błyskawiczna nominacja nowych: szefa sztabu generalnego i dowódcy generalnego, publiczne oskarżenia o zdradę i wreszcie zarzuty polityków z obu stron, że armia jest upolityczniona. To tylko kilka wydarzeń z ubiegłego tygodnia, w których siły zbrojne występowały jako główny aktor. Sprawna ewakuacja cywili z objętego wojną Izraela zeszła w tym wszystkim na drugi plan.

Czego po wyborach potrzebuje wojsko? – Odpolitycznienia i jasnego przekazu, że to już się nie będzie działo. Wojsko nie powinno być upokarzane – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, który sam z armii odszedł po głośnym konflikcie z ówczesnym ministrem obrony Bogdanem Klichem. – Nie może być tak, że współpracownicy ministra dzwonią do dowódców jednostek i stawiają im zadania. Nie wolno omijać łańcucha dowodzenia. To trzeba ukrócić – mówi wojskowy. Warto przypomnieć, że takie sytuacje miały miejsce również, gdy ministrem był Antoni Macierewicz, a jego doradcą Bartłomiej Misiewicz, ale także podczas rządów PO–PSL. Z tym że nigdy na taką skalę jak obecnie.