Pod wrażeniem walki z polskojęzycznymi Niemcami, z takim zapałem prowadzonej ostatnio przez Jarosława Kaczyńskiego, napisałem do Aleksandra Halla, który jako działacz opozycji antykomunistycznej odrodził w Polsce myśl Narodowej Demokracji. Endecy, jak wiadomo, powtarzali, że „jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem”, powtarzali też, że polskość stoi na fundamentach Kościoła katolickiego, a na obcych trzeba uważać. Czy to, co widzimy, to powrót endecji?

Prezes PiS, można mniemać, nie jest ostatnio w dobrej formie...

Podzielam tę opinię.

Ale zdążył wyrobić sobie opinię kontynuatora polityki Narodowej Demokracji.
Reklama

Pozwolę sobie pana narrację rozbić w pył. Kaczyński oraz PiS w niczym nie są kontynuatorami myśli Romana Dmowskiego. Dla prezesa niezmiennie wzorem pozostaje Józef Piłsudski, mają rację politycy PSL, którzy o PiS mówią jako o grupie rekonstrukcyjnej Sanacji. Zacznijmy od metody rządzenia – proszę zauważyć, że Kaczyński tylko przez krótki czas, i to w latach 2006–2007, był premierem. A nikt nie miał w czasie „pierwszego PiS” wątpliwości, kto kieruje rządem; kiedy tylko premier Marcinkiewicz zaczął robić kłopoty, to od razu został odsunięty. Podobnie było po wyborach w 2015 r. – to Kaczyński wskazywał kolejnych szefów rządów. I nie inaczej było za rządów Piłsudskiego, który dwukrotnie przejmował urząd premiera na krótko przy specjalnych okazjach. Kaczyński może być wicepremierem, może być zwyczajnym posłem, a i tak wiadomo, kto wyznacza i odwołuje szefów rządów.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ