"Łącznie skuteczność zastosowanych w okresie pandemii instrumentów polityki pieniężnej oceniam dobrze, ale moim zdaniem główna stopa procentowa jest za niska. Na obecnym poziomie uniemożliwia ona uruchomienie długoterminowych operacji repo, tzw. TLTRO, które mogłyby być szczególnie teraz pomocne. Te operacje miałyby sens, gdyby ich oprocentowanie było niższe od stopy referencyjnej, ale ona wynosi obecnie 0,1" - powiedział Gatnar w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" i "Parkietu".

"Dlatego moim zdaniem należy rozważyć jej podwyżkę, bo trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywne skutki utrzymywania jej na tym poziomie, pomijając spadek rentowności obligacji skarbowych" - dodał.

Wskazał, że tak niska stopa procentowa osłabia sektor bankowy. Przypomniał, że dane Komisji Nadzoru Finansowego KNF pokazują, że na koniec maja 16 banków - w tym sześć spółdzielczych - miało stratę. Zwrócił też uwagę, że 60% kredytów hipotecznych jest w rękach 20% najzamożniejszych Polaków, którzy "raczej nie odczują, a być może nawet nie zauważą" spadku kosztów obsługi kredytów wynikającego z obniżek stóp procentowych.

Reklama

"Pomysł, aby wprowadzić 'polskie TLTRO', podoba się coraz większej liczbie członków RPP. Moim zdaniem to byłoby rozwiązanie lepsze niż modyfikowanie kredytu wekslowego, który NBP może udostępniać od 2008 r. Także wtedy ten instrument nie był popularny" - wskazał także Gatnar.

Według niego, byłby to program podobny do tego, który realizuje Europejski Bank Centralny.

"W ramach TLTRO banki komercyjne mogłyby pożyczać z NBP środki po niższej stopie niż referencyjna. Inaczej niż w strefie euro, pożyczki NBP byłyby jednak udzielane pod zastaw, byłyby zabezpieczone. To zapewniałoby im zgodność z prawem" - tłumaczył członek RPP.

Prawdopodobieństwo mocnego spadku inflacji jest niewielkie

Obecnie inflacja jest powyżej 3% r/r, a perspektywy, że mocno spadnie, są niewielkie, uważa Eugeniusz Gatnar.

"Obecnie inflacja jest powyżej 3%, w pobliżu górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego [2,5% +/- 1 pkt proc.]. Perspektywy, że ona mocno spadnie, są moim zdaniem niewielkie. Owszem, mamy do czynienia z ujemną luką popytową, ale jednocześnie wiemy, że czeka nas dalszy wzrost cen administrowanych. W życie wejdzie m.in. opłata mocowa (zwiększy rachunki za energię elektryczną - red.), podatek cukrowy" - powiedział Gatnar w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" i "Parkietu".

"W firmach, szczególnie usługowych, widać zaś covidowe podwyżki cen, związane z nowymi wymaganiami sanitarnymi. Stąd oczekiwania inflacyjne wśród konsumentów oraz przedsiębiorców, choć nieco się ostatnio obniżyły, pozostają stosunkowo wysokie. Przykładowo, w czerwcu około 2/3 Polaków uważało, że w horyzoncie roku inflacja nie zmaleje, tylko przyspieszy albo pozostanie na obecnym poziomie. Podobnie było wśród przedsiębiorstw" - dodał.

Zwrócił też uwagę, że aktywność w sektorze usługowym się odbudowuje, a bezrobocie - choć wzrosło - pozostaje niskie.

"Do tego imigrantów z Ukrainy jest na polskim rynku pracy dużo mniej niż przed kryzysem i nie zanosi się na to, aby to się szybko zmieniło. Na to nakładają się procesy deglobalizacyjne, które na całym świecie będą ograniczały spadek inflacji. W tym kontekście zapowiedź podwyżki płacy minimalnej będzie miała raczej konsekwencje inflacyjne niż deflacyjne. Może się przyczynić do powstania czegoś, co nazywam antycypacyjną presją płacową" - wskazał członek RPP.

Według Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w szybkim szacunku tych danych inflacja wyniosła 3,1% w ujęciu rocznym w lipcu br. (wobec 3,3% r/r w czerwcu).