Z kolei z wczorajszych danych w zasadzie jedynym pozytywnym zaskoczeniem okazał się indeks aktywności w sektorze usług w Wielkiej Brytanii, który odnotował wzrost do 43,2 pkt. W USA odpowiedni indeks ISM również był wyższy od oczekiwań (41,6 pkt.), jednak i tak był to spadek w porównaniu z poprzednim miesiącem. Niepokojący był natomiast raport ADP pokazujący spadek zatrudnienia w sektorze prywatnym aż o 697 tys., co źle wróży piątkowym danym. Również wnioski z tzw. beżowej księgi Fed nie są zachęcające – 10 z 12 obszarów monitorowanych przez Fed informuje o słabnięciu aktywności gospodarczej w ostatnich 2 miesiącach.

Dziś o stopach procentowych decydują banki centralne w Europie: o godzinie 13.00 poznamy decyzję Banku Anglii, zaś 45 minut później Europejskiego Banku Centralnego. Rynek w obydwu przypadkach oczekuje redukcji o 50 bp i nie powinno być tu zaskoczeń. Bank Anglii potrafił w poprzednich miesiącach zaskakiwać skalą ruchu, jednak jego pole manewru jest coraz mniejsze. Główna stopa wynosi już tylko 1%, więc konwencjonalne metody walki z recesją są na wyczerpaniu. Biorąc pod uwagę skalę recesji w brytyjskiej gospodarce, należy oczekiwać, iż narzędzie to zostanie wykorzystane niemal w pełni, tzn. stopy znajdą się minimalnie powyżej zera.

Z kolei Europejski Bank Centralny jest przeciwny polityce zerowych stóp procentowych, co kilkukrotnie podkreślał Trichet, zwłaszcza, że przy obecnej skali niepewności na rynku, mechanizm stóp procentowych (czyli przełożenie stóp oficjalnych na te stosowane przez banki na rynku) nie jest tak skuteczny jak kiedyś. Skala spowolnienia zaskoczyła jednak również członków Rady ECB i choć ostatnio nie zmienili oni poziomu stóp, na konferencji prezes zapowiedział, iż prawdopodobna jest obniżka rzędu 50 bp. Od tamtego czasu, jeżeli coś uległo zmianie, to tylko na niekorzyść perspektyw wzrostu, tak więc takiej obniżki dziś spodziewa się rynek.

Reklama