Reakcja na wczorajsze posiedzenie była znikoma. Początkowa wyprzedaż dolara szybko ustąpiła miejsca niewielkiej zwyżce, natomiast dokładnie odwrotna sytuacja miała miejsce na rynkach obligacji. Stąd kończymy sesję azjatycką na znajomych już poziomach. Wygląda na to, że głosujący z FOMC byli jednomyślni po raz pierwszy od grudnia 2009.

Dopiero co słuchaliśmy orędzia Obamy (które okazało się niezbyt istotne dla rynków), a Fed już odbył swoje pierwsze w tym roku posiedzenie. Hoenig, który jako jedyny do tej pory głosował przeciwko większości, został tymczasowo pozbawiony głosu, a pozostali członkowie nie zmienili swoich poglądów i głosowali jak dotychczas.
Publikacja protokołu z posiedzenia Banku Anglii wzbudziła nieco więcej emocji – Weale dołączył do Sentance’a i zagłosował przeciwko niedawnej decyzji, co potwierdza, że obecnie w Banku Anglii mamy dwóch jastrzębi. Posen w dalszym ciągu nawołuje do podwyższenia docelowego poziomu skupu aktywów. W rezultacie funt brytyjski odrobił dużą porcję niedawno poniesionych wobec dolara strat związanych z fatalnym wynikiem PKB za IV kw.

Tymczasem w brytyjskiej gazecie Telegraph George Soros ostrzegł premiera Camerona, że połączenie podwyżki podatków i cięcia kosztów nie jest perspektywicznym rozwiązaniem, a działania oszczędnościowe mogą przyczynić się do powrotu recesji w Wielkiej Brytanii. Po publikacji tego artykułu GBP nieco dołował, lecz nie zmieniło to faktu, iż to dolar ogólnie spadał podczas całej sesji.

Dzisiaj w Europie oczekiwać możemy wskaźnika zaufania oraz PPI w Szwecji, inflacji CPI w wielu niemieckich landach oraz raportu CBI na temat brytyjskiej sprzedaży. W USA również kalendarz danych jest napięty. Dzień rozpocznie się od indeksu aktywności w przemyśle chicagowskiego Fedu, potem będziemy mieli zamówienia na dobra trwałe, tygodniową liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz liczbę czekających na sfinalizowanie umów o kupno domu.

Reklama