Przez stulecia tzw. piramida wieku w Polsce przypominała prawdziwą piramidę: u jej podstawy było mnóstwo dzieci, pośrodku około dwa razy mniej osób w wieku średnim, a na szczycie – garstka seniorów. Jeszcze w pierwszej połowie lat 80. XX wieku ta piramida wciąż wyglądała perspektywicznie: rodziło się przeszło 700 tys. dzieci, a liczba 80-latków nie przekraczała 100 tys.
Dziś piramida wieku Polek i Polaków przypomina bardziej rozdeptaną żabę: zdecydowane najwięcej mamy 40-latków, trochę mniej seniorów, a dzieci jest – procentowo – najmniej w historii. Przy obecnej dynamice spadku urodzeń i jednoczesnym ustawicznym wydłużaniu przeciętnej długości życia (czego przecież wszyscy sobie życzymy) zmierzamy wprost do całkowitego odwrócenia piramidy: u jej podstawy będzie garstka niemowląt, a na jej szczycie rekordowa liczba seniorów.
Właśnie to odwrócenie piramidy, a nie ustawiczny ubytek mieszkańców (w najbliższych latach populacja Polski będzie się zmniejszać o blisko 200 tys. rocznie) jest największym problemem naszego kraju. Z natury nie znamy piramidy, która utrzymałaby się stojąc do góry podstawą – na samym czubku. A właśnie taką sobie nad Wisłą budujemy.Będzie to miało bardzo wiele konsekwencji właściwie we wszystkich obszarach – od gospodarki i edukacji po politykę społeczną i ochronę zdrowia. Czy jesteśmy na to przygotowani?
Demografia: polskie miasta dla seniorów
Dziś polskie miasta zdominowane są przez czterdziesto- i pięćdziesięciolatków urodzonych w okresie największych powojennych wyżów. Ale wraz ze starzeniem się pokoleń dorastających jeszcze w XX wieku oraz zwiększaniem przeciętnej długości życia dynamicznie rośnie nam odsetek osób starszych. Mamy ok. 10 mln ludzi 60+. Stanowią oni ponad 26 proc. społeczeństwa. Ale są miejscowości, a nawet całe powiaty, w których jest to ponad 30 proc. W perspektywie dosłownie kilkunastu lat ten odsetek przekroczy 40 proc.
Osób 90+ mieliśmy na przełomie XX i XXI wieku mniej niż 100 tys., teraz jest ich ponad 300 tys. i – daj nam Boże zdrowie – zanosi się wkrótce na ponad pół miliona. Tymczasem dzieci urodzi się w tym roku nie więcej niż 225 tys. U progu 2026 r. niemowlaków w Polsce będzie zatem mniej niż 90-latków. Czegoś takiego jeszcze w historii nie przerabialiśmy.
Przez dekady projektowaliśmy nasze miasta – i wioski – pod potrzeby rodzin z dziećmi. Tymczasem musimy się dziś mierzyć nie tylko z drastycznym spadkiem dzietności kobiet (w latach 80. XX wieku współczynnik ten na polskiej wsi przekraczał 3, a w miastach 1,9, dziś i tu, i tu, wynosi ok. 1), ale też z lawinowym spadkiem liczby małżeństw: 40 lat temu było ich ok. 300 tys. rocznie, a teraz TRZY RAZY MNIEJ. Równocześnie liczba rozwodów wzrosła o połowę - z ok. 40 tys. do 60 tys. rocznie.
Powie ktoś, że coraz więcej ludzi żyje w związkach nieformalnych, a wielu ma w nich dzieci. To częściowo prawda (co trzecie dziecko w Polsce rodzi się właśnie w związkach nieformalnych), ale nie uciekniemy od faktu, że GUS odnotowuje szybki wzrost odsetka jednoosobowych gospodarstw domowych. U progu III RP było ich 1,4 mln i stanowiły ok. 10 proc. ogółu, dwie dekady temu – 2,3 mln (18 proc. ogółu), a w spisie powszechnym z 2021 roku ujawniło się aż 3,7 mln takich gospodarstw – i stanowiły już one 26 proc. ogółu.
Z ogólnoeuropejskich analiz Eurostatu wynika, że liczba osób żyjących samotnie rośnie wraz z wiekiem (mamy w tej grupie dużą reprezentację wdów oraz osób po rozwodach, głównie mężczyzn). Równocześnie we wszystkich krajach rozwiniętych, także w Polsce, obserwuje się z niepokojem wzrost odsetka młodych ludzi nie znajdujących żadnego partnera/żadnej partnerki.
(Odwrócona) piramida wieku w Europie i 75 mln jednoosobowych gospodarstw bez dzieci
Jak informowała w lipcu za Eurostatem Deutsche Welle, coraz więcej gospodarstw domowych w UE to gospodarstwa jednoosobowe bez dzieci:
- W 2024 roku w Europie było 202 mln gospodarstw domowych, z czego 75 mln stanowiły osoby samotne bez dzieci. Podczas gdy w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba gospodarstw domowych wzrosła ogółem o 5,8 proc., wzrost liczby gospodarstw jednoosobowych wyniósł 16,9 proc. i był największy spośród wszystkich form współżycia.
- Na drugim miejscu w europejskich statystykach znalazły się pary bez dzieci (49,1 mln) oraz inne gospodarstwa domowe bez dzieci (30,5 mln). Dopiero za nimi uplasowały się pary z dziećmi (30,3 mln). W porównaniu z innymi modelami życia w gospodarstwach domowych odsetek par z dziećmi – zarówno małżeństw, jak i związków partnerskich – spadł najbardziej: od 2015 roku o 4,4 proc.
Nic dziwnego, że piramida wieku w Europie wygląda, jak wygląda. Po raz pierwszy w dziejach osoby 65+ zaczęły liczebnie górować nad dziećmi i młodzieżą poniżej 18 lat. I nie ma się co pocieszać tym, że w Japonii czy Korei Południowej te proporcje są jeszcze mniej korzystne dla młodych, a Chiny wyraźnie podążają śladem Europy, bo demografia w pozostałej części Azji sprawia, że piramida wieku najludniejszego kontynentu wygląda wciąż bardzo solidnie. Podobnie jest w Ameryce Południowej oraz w USA, przy czym ta pierwsza zawdzięcza to przede wszystkim wciąż wysokiej dzietności miejscowych, a Stany – napływowi i płodności migrantów, przede wszystkim z Ameryki Łacińskiej.
Afryka ludnościowo rośnie jak żaden kontynent
Najbardziej podobna do prawdziwej piramidy jest jednak piramida wieku w Afryce. Długość życia nie jest tam na razie porażająco wysoka – ale to się powoli zmienia. Natomiast dzietność – absolutnie rekordowa w skali globu, niespotykana na Starym Kontynencie od stuleci. W efekcie podstawę piramidy stanowią dzieci do 4 lat – to ponad 15 proc. całej populacji! Nastolatkowie stanowią niemal połowę społeczeństwa, a średnia wieku w wielu krajach to dwadzieścia kilka lat. Udział seniorów 80+, jak w Polsce 100 lat temu, nie przekracza przy tym paru procent.
Te dynamiczną zmianę proporcji można zobrazować na przykładzie Angoli, która była w przeszłości kolonią Portugalii. W latach 60. XX wieku afrykański kraj liczył 5 mln mieszkańców, czyli dwa razy mniej niż jej europejski hegemon. W chwili uzyskania niepodległości w 1975 r. było to 7,5 mln, a obecnie… ponad 38 mln, czyli blisko cztery razy więcej niż w dawnej metropolii. Prawie połowa mieszkańców Angoli ma mniej niż 14 lat. Tylko nieco ponad 2 proc. ma więcej niż 65 lat. W 10,5-milionowej Portugalii dzieci do 14 lat stanowią 12,7 proc., a seniorzy 65+ - 24,3 proc.
W Angoli dzieci jest zatem ponad 20 razy więcej niż seniorów. A w Portugalii – seniorów jest prawie dwa razy więcej niż dzieci. Nie muszę dodawać, że Angola prześcignęła właśnie wyludniająca się Polskę, której piramida wieku zaczyna się walić.
Nie wspominam tu nawet o Nigerii, która w połowie XX wieku miała taką populację, jak my, na początku XXI wieku przerosła Japonię i Rosję, a dziś zbliża się szybko do 250 mln… Dzieci do 14 lat stanowią tam 53 proc. Seniorzy 65 + – 3 proc. Inna sprawa, że spodziewana długość życia to niespełna 53 lata. Nic dziwnego, że tak wielu chciałoby ją sobie wydłużyć – szukając dla siebie miejsca w wymierającej Europie, a nie coraz silniej wypalanym przez Słońce Czarnym Lądzie.