Minęło już nieco czasu od chwili, gdy Rosja zajęła część obwodu zaporoskiego, ługańskiego, donieckiego i chersońskiego, a aby nie polegać jedynie na zwierzęcej sile, postarała się o próbę podparcia się wolą społeczeństwa. Po zorganizowaniu pseudo-referendów ogłosiła zaś, że większość głosujących opowiedziała się za włączeniem tych ukraińskich ziem do Rosji.
Rosja chce zająć kolejne ziemie
I choć większość krajów świata nie uznała tego propagandowego zabiegu z udawaną demokracją, to najwyraźniej w samej Rosji pomysł się spodobał i państwo to chce powtórzyć manewr z referendum. Na celownik wzięło kolejny ukraiński region i to taki, którego jeszcze nie udało mu się zająć. Chcąc zapewne zorientować się, jak świat oraz sami Ukraińcy i Rosjanie zareagują na te zapowiedzi, wypuszczają pierwsze balony próbne. Zaczęło się od niewielkiej wioski Grakowo w obwodzie charkowskim.
Obwód ten, który na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę o mało nie wpadł w ręce agresora, udało się w większości odbić, jednak w ostatnich miesiącach Rosjanie znów zajęli w nim pewne przyczółki. Teraz mieszkańcy Grakowa udali się do szefa rosyjskiej administracji tego obwodu, Witalija Ganczowa z pewną propozycją. Chcą, aby władza zorganizowała referendum, mające zdecydować o włączeniu obwodu charkowskiego do Rosji. Ten przychylnie odniósł się do pomysłu.
- Dla mieszkańców obwodu charkowskiego obywatelstwo nie ma teraz znaczenia. Decyzje będą podejmowane nie tylko przez obywateli, którzy otrzymali już obywatelstwo rosyjskie. Są ludzie, którzy obecnie mieszkają w Charkowie, są pod okupacją, ale jestem pewien, że może nie wszyscy, ale wiele osób, gdyby mogło zadać nam to pytanie, również by je zadało – powiedział w rozmowie z Ria Nowosti Ganczow.
Rosjanie na razie chcą referendum. Charków na celowniku
Popierając pomysł zorganizowania referendum, szef rosyjskiej administracji ubolewa, iż na razie o wolę przyłączenia do Rosji nie można zapytać mieszkańców samego Charkowa, czyli drugiego największego miasta Ukrainy. Jak ujawnił, nie jest to pierwsza tego typu propozycja.
- Ludzie regularnie zwracają się do nas z podobnymi pytaniami i prośbami. Odpowiedź jest prawie zawsze taka sama. Jestem całkowicie po ich stronie. Wszystko będzie zależeć od rzeczywistych pragnień mieszkańców, powinna to być ich wola polityczna – mówi Ganczow.
Walki w obwodzie charkowskim cały czas trwają, a jak poinformowało dowództwo sił ukraińskich w tym regionie, Rosjanie mają przygotowywać się do przeprowadzenia operacji na szerszą skalę. Na razie poprzestają na codziennych atakach. Samo zdobycie miasta Charkowa może być w krótkiej perspektywie jednak dla nich niewykonalne, gdyż ta wielka metropolia, licząca przed wojną ponad 2,5 mln mieszkańców, ma być doskonale przygotowana do obrony.